Żagań. Spotkanie regionalne poświęcone rozmowie o pomaganiu
- Wczoraj Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjne przepisy, które od osób z niepełnosprawnością ruchową wymagały, by dostarczały własny samochód na egzamin na prawo jazdy. Nawet jeśli taki wyrok nie zostanie opublikowany, trudno sobie wyobrażać, by w tak ważnej dla ludzi sprawie nie został wdrożony. Nasze spotkania służą identyfikowaniu kolejnych problemów, które trzeba rozwiązywać - mówił Adam Bodnar w Żaganiu
Kilkanaście osób spotkało się z rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem w Pałacu Książęcym.
Opowieść o równym traktowaniu
- Byłem hutnikiem szkła. Zachorowałem na nowotwór wywołany warunkami pracy. Rozporządzenie o zasadach określania stopnia uszczerbku na zdrowiu są bardziej korzystne dla służb mundurowych niż dla nas, zwykłych robotników. Dostałem 40 proc., czyli sporo, ale w służbach najniższy wskaźnik to 45 proc. Jak to możliwe, skoro Konstytucja gwarantuje nam wszystkim równe traktowanie przez władze publiczne? Czytam Konstytucję nie raz i mam wrażenie, że nasze życie a Konstytucji to są dwa światy.
- A my, amazonki, dostajemy orzeczenia o niepełnosprawności, żeby się rehabilitować i wracać do pracy. Bo przecież czas leczenia jest nieskładkowy i już obniża emeryturę. Ale to orzeczenie przeszkadza nam w podejmowaniu pracy, bo daje - w oczach pracodawcy - przywilej, prawo do krótszej o godzinę pracy i dodatkowych dni wolnych na rehabilitację. To jak sobie radzić?
Opowieść o pomaganiu
- Założyłam fundację razem z mężem, bo nie mogliśmy zaakceptować skali biedy na terenach popegeerowskich. Nie mogłam zaakceptować faktu, że są dzieci, które nie mają talerza i łyżki. Ale tu bardzo trudno jest działać.
Pracujemy charytatywnie, a tradycji wolontariatu tu nie ma - wyglądamy więc na wariatów. Nie mamy merytorycznego wsparcia, często więc nasze projekty nie dostają wsparcia finanosewgo. Ale my widzimy, jak system opieki społecznej jest dziurawy. Jak wielu osób nie obejmuje. Np. banki żywności nie mogą pomóc osobom, które nie kwalifikują się do pomocy społecznej - bo przekracza się próg dochodowy o kilka złotych, a cichy alkoholizm pochłania dochody rodziny.
Ludzie często nie wiedzą, co się dzieje u sąsiada za ścianą. Łatwo się zbiera pieniądze na skrzywdzonego psa - wtedy cała Polska zrzuca się w jeden dzień. Ale nie da się tak opisać sytuacji konkretnej osoby w miejscowości, gdzie wszyscy się znają. Jak my mamy pomagać?
Opowieść o pomaganiu 2
- W szkole staramy się pomagać, ale kiedy problem jest w rodzinie, czyli poza szkołą, to nie mam ruchu. Jako nauczyciel mogę zająć się dzieckiem, ale rodzina nadal będzie w kryzysie. Nie mamy rozwiązań systemowych dla rodziny.
- Czyli rodzina ma ziemię i jakiś dochód z niej, ale niewystarczający. Na tyle wysoki, że wypada z systemu pomocy? - pyta Adam Bodnar.
- Tak.
- A ja uważam, że szwankuje system asystentów rodziny z opieki społecznej. Bo oni mogą nawet rodzinie zaszkodzić. Jeśli jest biurokratą i nie rozumie problemów, nie szuka ich przyczyn, a operuje stereotypami. Ale oni nie są dobrze przygotowywani do pracy, od organizacji pozarządowych się uczą (o ile chcą).
- No to musimy się temu przyjrzeć - mówi rzecznik.
Opowieść o 500+
- Program jest naprawdę dobry, dla wielu rodzin jest realną pomocą, wspiera spłaty kredytów, edukację. Mojej rodzinie pomaga. Poza tym wszędzie na świecie wspiera się dzieci, tylko u nas tego nie było.
Ale akurat moja szkoła obejmuje też tzw. trudny rejon. I widać, jak 500+ zaczyna już wspierać zachowania patologiczne. I pieniądze nie trafiają do dzieci! Czy nie dałoby się jakoś wymóc, żeby nie można było tego wydawać nie na dzieci?
- Rzecznik z uwagą zbiera te sygnały, bo choć założenie programu jest naprawdę słuszne, to szczegóły mogą budzić wątpliwości i skłaniają do refleksji. Widzimy jeżdżąc po Polsce, że program 500+ eliminuje debatę o innych projektach społecznych, jak demotywuje do pracy i nauki. Z drugiej strony wprowadzenie kontroli wydatków to ogromne biurokratyczne wyzwanie. Musimy się zastanowić - podsumowuje rzecznik praw obywatelskich.
Opowieść o przedszkolach
Nie mamy źle w Żaganiu. Dzieci mają opiekę, działa program 5 darmowych godzin dla rodziców. Nie można się skarżyć. Ale na wsiach rodzice jednak nie chcą wysyłać dzieci do przedszkoli, a nawet do szkoły - sześciolatków.
Rodzice dzieci z niepełnosprawnością naprawdę mają kłopot z posłaniem dziecka do przedszkola. Dla nich miejsca powinny być przecież zagwarantowane?
Opowieść o lęku, co się stanie z krajem
- Dobrze, rzecznik jeździ po kraju. Ale wszyscy wiemy, co może się stać w sierpniu, wrześniu. I co wtedy?
Sytuacja jest rzeczywiście trudna - odpowiadał na pytania Adam Bodnar. - Dzieją się rzeczy niedawno niewyobrażalne, więc trudno snuć plany. Ale każda podjęta sprawa ma znaczenie. A bywa i tak, że sprawy, o które Rzecznik Praw Obywatelskich kołatał u władz od lat, są teraz załatwiane. Władze zauważyły np. w końcu problem mieszkańców okolic, gdzie powstały farmy wiatrowe.