Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Pora na Bogatynię. Pierwsze z cyklu spotkań regionalnych RPO na Dolnym Śląsku

Data:
Tagi: kalendarium

Jak się jeździ po Polsce, to widać różne dobre pomysły. Pojawiają się wyspowo. Rolą Rzecznika Praw Obywatelskich jest także przenoszenie informacji o dobrych rozwiązaniach i pomysłach. Nigdy nie wiadomo, co wzmocni energię obywatelską.

- Nasze spotkania regionalne polegają na pytaniu ludzi o to, co w ich miejscowości jest ważne, czym warto się zajmować i czym może zająć się Rzecznik Praw Obywatelskich – tak rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zaczął spotkanie regionalne w Bogatyni. W niedzielne popołudnie przyszło na nie do Bogatyńskiego Ośrodka Kultury ponad 30 osób.

Spotkania regionalne zaczynają się od wzajemnego przedstawiania się. Ludzie mówią, czym się zajmują i z czym przychodzą do Rzecznika. Tym razem – inaczej niż na poprzednich spotkaniach - większość zebranych przyznała od razu, że przyszła tu po prostu z ciekawości.

Na czym polega praca Rzecznika?

Przede wszystkim na rozpatrywaniu indywidualnych skarg od ludzi (jest tych skarg 60 tysięcy rocznie) – tłumaczył Adam Bodnar. - Reagujemy na te skargi najlepiej, jak możemy, a często także dzięki spotkaniom regionalnym lepiej rozumiemy sprawę i lepiej potrafimy ją załatwić.

Oprócz tego Rzecznik przygotowuje tzw. wystąpienia generalne do władz (ok. 400 rocznie). To dzieje się wtedy, gdy z wniosków od ludzi wynika, że albo prawo jest niedoskonałe i warto je poprawić, albo władze źle je realizują – zwracamy na to uwagę.

Rzecznik przystępuje do spraw przed sądami w sprawach obywateli (200 spraw rocznie), zgłasza wnioski do Trybunału Konstytucyjnego, jeśli podejrzewa, że konkretne prawo sprzeczne jest z generalnymi zapisami Konstytucji (na większość z tych spraw przed TK politycy nie zwracają uwagi i nie ma o tym mowy – ale dotyczą spraw życiowych zwykłych ludzi).

Prowadzimy też programy społeczne, dzięki którym można zebrać wiedzę, zdiagnozować społeczne problemy i wspólnie znaleźć rozwiązania (np. dotyczące pomocy osobom z niepełnosprawnościami, problemów dzieci niesłyszących rodziców, problemów samorządów….)

Rzecznik zobowiązany jest też do monitorowania miejsc pozbawienia wolności – nie tylko więzień czy izb policyjnych, ale także szpitali psychiatrycznych czy domów pomocy społecznej.

Ma też ustawowy obowiązek działania na rzecz równości i przeciwdziałania dyskryminacji.

Pomoc dla osób z niepełnosprawnościami

- Nasze dzieci są dziś dorosłe, ale część z nich nadal potrzebuje opieki. Pracowałyśmy w Stowarzyszeniu Praw Dzieci, bo każda matka wiedziała coś, co pomagało innej, a mogłyśmy się też razem wypłakać. Bogu dziękuję, że moje dziecko jest samodzielne, ale są tacy, którzy boją się, co będzie, jeśli ich zabraknie.

- A jak jest w Bogatyni z pomocą? W Chełmie słyszeliśmy, że to jest poważny problem, bo dorosłe dzieci z niepełnosprawnościami nie mają pomocy – pyta rzecznik.

- Prowadzimy dom dziennego pobytu, gdzie każdy może przyjść na 4 godziny; jest też świetlica integracyjna czynna dwa razy w tygodniu. Nieopodal Bogatyni jest ośrodek przyjmujący podopiecznych nawet na 7-8 godzin dziennie. Ale wiemy, jak to powinno być naprawdę zorganizowane, bo w pobliskim Goerlitz, po niemieckiej stronie, system wsparcia osób z niepełnosprawnościami naprawdę działa.

- Czyli doskonale rozumiecie, na czym polega taki system i jak się go wpisuje w politykę miejską – podkreślała Barbara Imiołczyk, dyrektorka Centrum Projektów Społecznych Biura RPO. – Ostatecznie od tej polityki zależy, czy osoby z niepełnosprawnościami lub starsze wylądują na koniec w domu pomocy, czy też dostaną pomoc na miejscu, wśród najbliższych.

Wszystkim, których to interesuje, powinny się przydać publikacje BRPO „System wsparcia osób starszych w środowisku zamieszkania” i Przestrzeń Publiczna Przyjazna Seniorom. Poradnik RPO.

- Dobrze, że państwo z Biura Rzecznika mówicie "osoba z niepełnosprawnością", bo to pozwala zobaczyć człowieka. Niestety w naszym powiecie ciągle się mówi "inwalida". Niemcy już się nauczyli nazywać dobrze rzeczy - i mają sprawnie działający system wsparcia dla ludzi. Bo dzięki temu patrzy się na człowieka pod kątem jego możliwości a nie słabości. Od słów zaczyna się zmiana rzeczywistości...

- Święta prawda - odpowiada Adam Bodnar. - Nie wiedziałem, że są jeszcze w Polsce miejsca, gdzie w oficjalnych wystąpieniach mówi się "inwalida". Takie słowa fałszują rzeczywistość. Proszę zwrócić uwagę na publikacje RPO, które pokazują niszczące działanie słów ( "Polska prasa o osobach z zaburzeniami psychicznymi"). 

Prawa osób z zaburzeniami psychicznymi

Osoby chorujące psychiczne nie mają prawa do bezpłatnej pomocy społecznej. Bywają osoby, które popadają – w trakcie choroby – w kłopoty finansowe, ale ponieważ w okresie lepszego samopoczucia pracują, nie mają prawa do darmowej pomocy prawnej.

- Ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej ma błędy. Ograniczenia w dostępie do tej pomocy (ustawa zawęziła prawo do pomocy do konkretnych grup wiekowych i dochodowych) powinny się zmienić, staje się to powoli oczywiste, interesuje się tym także Prezydent RP. Zanim dojdzie do zmiany prawa, można korzystać z klinik prawa przy uniwersytetach a także z biur porad obywatelskich i pomocy miejskich rzeczników konsumenta – powiedział Adam Bodnar.   

Prawa pacjenta

- Jaka jest podstawa klauzuli sumienia, która ogranicza prawa pacjentów?

- Ustawa – tłumaczy Adam Bodnar. – To ustawa pozwala lekarzowi na powołanie się na klauzulę sumienia. Wcześniej lekarz musiał jednak w takiej sytuacji wskazać innego lekarza. Jednak jesienią 2015 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że taki zapis jest niekonstytucyjny, bo wskazywanie innego lekarza także łamie klauzulę sumienia. Wyrok wszedł w życie od razu i teraz pacjent sam musi dojść do tego, kto jest przełożonym lekarza, który powołał się na klauzulę sumienia. A to tylko ten przełożony może wskazać innego lekarza.

Do tego są w Polsce instytucje, które w całości powołują się na klauzulę sumienia (przykład – Podkarpacie).  Wprowadzenie sprzedaży tabletki ella-One na receptę jeszcze bardziej to prawo ogranicza. Rzecznik interweniuje w tej sprawie, choć zdaje sobie sprawę, że wiele na razie to nie przyniesie.

Życie organizacji pozarządowych w Bogatyni

- Spotykamy się, bo się lubimy. Ale potrzebujemy też wsparcia – na lekarzy, na leki. Zależy nam na większym wsparciu samorządu lokalnego – opowiada przedstawiciel Bogatyńskiego Stowarzyszenie Diabetyków Insulinka. - Generalnie wsparcie dla lokalnych organizacji nie wystarcza, bo potrzeby rosną – organizacje chcą organizować wyjazdy, wspólnie spędzać czas, a nie ma za co i gdzie.

- Warto skorzystać z przykładu Konina – mówi na to Adam Bodnar. – Tam władze miasta przekazały kamienicę w centrum miasta na Centrum Organizacji Pozarządowych, bo zrozumiały, że to bardzo wpływa na życie miasta (Centrum Organizacji Pozarządowych w Koninie – "We are the champions”)

- Ja się z  panem z Insulinki nie zgadzam, bo samorząd pomaga tu nam, na ile starczy środków. Mamy np. klub nauczycielski, który pracuje na zasadach Uniwersytetu III Wieku, spotykamy się, razem spędzamy czas. Prawdziwego Uniwersytetu nie mamy, bo za daleko stąd do ośrodka akademickiego.

- A Rada Seniorów? – pyta Adam Bodnar.

- Nie, nie mamy takiej rady. Ale działa tu wiele stowarzyszeń senioralnych i ich głos jest uwzględniany.

Kolejny głos: - Ale tu nie o to chodzi, żeby załatwiać własne sprawy, tylko by widzieć szerzej, lepiej rozumieć potrzeby całej społeczności, innych. Musimy się tego nauczyć. Pora to sobie powiedzieć.

Dekomunizacja ulicy Żymirskiego

- Nasza maleńka ulica – marszałka Żymirskiego – była przeznaczona do dekomunizacji. Zgadzamy się z tym, patrona warto zmienić. Chcieliśmy, by nazywała się ulicą Jasnogórską. Bo w pobliżu jest piękna miejscowość Jasna Góra. Chcieliśmy wyjść z inicjatywą obywatelską.

Niestety, nie mieliśmy szansy na zgłoszenie tego pomysłu, bo konsultacje w sprawie tej maleńkiej ulicy polegały na odpowiedzi, czy zgadzamy się na nową nazwę – Fieldorfa-Nila. To piękna postać, ale z kłopotliwą ortografią. Z Żymirskim też były kłopoty, pisano go przez „Rz”. Tu jest jeszcze więcej pułapek: kreseczka, dodatkowe „e”. Urzędnicy się pomylą, starsze osoby nie zauważą błędu, będą musiały wracać do urzędu… Wiemy, że tak jest, bo tak już było…

Niestety, burmistrz powołał się na argumenty patriotyczne.  Mimo oporu mieszkańców ulica nazywa się Nila-Fieldorfa.

- Nie jest rolą RPO decydować o nazwach ulic. Ale tryb konsultacji, przejrzystość działania władz, dostęp do informacji publicznej, jest sprawą Rzecznika. Być może w historii zmiany ulic – jeśli RPO – przejrzy dostarczone przez Państwa dokumenty – uda się sformułować taki problem, którego rozwiązanie poprawi potem udział obywateli w podejmowaniu decyzji lokalnych.

Proszę też pamiętać o prawie do petycji. Mamy od 2015 r. ustawę o petycjach, warto z niej korzystać – powiedział Adam Bodnar. 

Autor informacji: Agnieszka Jędrzejczyk
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Agnieszka Jędrzejczyk
Data:
Operator: Agnieszka Jędrzejczyk