Adam Bodnar dla Radia ZET w sprawie tragedii w Koninie: w tej sprawie jest sporo znaków zapytania
Joanna Komolka: Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Zainteresował się pan sprawą dotyczącą postrzelenia śmiertelnego przez policjanta młodego mężczyzny w Koninie. Ma pan jakieś wątpliwości w tej sprawie?
Adam Bodnar: Myślę, że w tej sprawie jest sporo znaków zapytania. Po pierwsze mamy śmierć, to zawsze musi budzić wątpliwości. Wiadomo, że w przypadku każdej śmierci przeprowadzone są kompleksowe postępowania wyjaśniające w policji. Natomiast tutaj, jak znamy okoliczności zdarzenia, te pytania się nasuwają: czy nożyczki faktycznie mogą być uznane jako to niebezpieczne narzędzie, które uzasadniało użycie broni palnej, po drugie, czy zostały wypełnione te trzy kroki, które są niezbędne do użycia broni palnej. No bo zanim to nastąpi, to policjant powinien najpierw ostrzec, czyli krzyczeć: „Stój, bo strzelam”, następnie oddać strzał ostrzegawczy i dopiero na samym końcu celować w kierunku osoby, a nawet jeżeliby celował, no to raczej w taki sposób, żeby zatrzymać, a nie koniecznie pozbawić życia.
Sporo wątpliwości ma też rodzina i pełnomocnik rodziny, który zapowiedział, że jutro złoży wniosek o przeniesienie tej sprawy z Konina, w mieście, w którym to się wydarzyło, ponieważ śledztwo prowadzi okręgowa prokuratura z Konina właśnie, a policjanci też są z Konina, w związku z tym są to służby, które współpracują ze sobą na co dzień, dlatego pełnomocnik rodziny ma wątpliwości, czy nie zachodzi tutaj jakiś konflikt interesów. Pana zdaniem zasadne byłoby przeniesienie tego do innego miasta? Żeby prokuratura w innym mieście jednak to badała?
Trudno powiedzieć na tym etapie, natomiast musimy pamiętać o jednej rzeczy – że nasze postępowania przygotowawcze są skonstruowane w taki sposób, że to prokuratura zazwyczaj wydaje polecenia policjantom, żeby przeprowadzili określone czynności w ramach danego postępowania. To powoduje, że prokuratura jest w codziennym, bieżącym kontakcie z policjantami pracującymi w danej komendzie, no i dochodzi siłą rzeczy do pewnych relacji osobistych, więzów, i nawet nie zależności, tylko takich codziennych więzów. I być może – nie wiem, jak było w tym przypadku, nie wiem, czy np. ten policjant był zaangażowany w różne czynności dochodzeniowe – ale być może to są okoliczności, które mogłyby wskazywać za tym, że sprawę należy przenieść do innej prokuratury, żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości.
Lepiej byłoby dla tej sprawy pana zdaniem?
Nie znam sytuacji tam na miejscu, tylko chciałbym wskazać na to, jaki jest związek. Że prokuratura w naszym systemie prawnym współpracuje na co dzień blisko z policją, bo bez policji nie da rady przeprowadzić postępowań przygotowawczych, i być to może wytwarza pewne więzy między policjantami a prokuratorami, co , jak dzieje się tego typu sytuacja, może powodować wątpliwości odnośnie tego, czy prokuratura będzie w stanie się zachować w sposób absolutnie rzetelny i niezależny.
A czy pan rozumie te wątpliwości, które podaje rodzina i pełnomocnicy tego młodego człowieka, którzy mówią, że nie był żadnym dealerem, właściwie też nie wiadomo, czym biały proszek, który był zostać znaleziony obok niego. Co więcej, też mówią o tym, że gonili go policjanci, czyli funkcjonariusze, którzy są wyszkoleni. Więc tak jak pan powiedział, może użycie broni, a przynajmniej w takim miejscu, w którym został postrzelony, nie było zasadne.
Musimy zwrócić uwagę na jedną rzecz – że w Polsce mamy bardzo szczegółowo uregulowane użycie środków przymusu bezpośredniego i broni palnej. Nawet, co ciekawe, ustawa, która to określa odrębnie klasyfikuje używanie środków przymusu bezpośredniego, czyli różne metody obezwładnienia, użycie pałki, użycie gazu łzawiącego, paralizatora, i zupełnie jest cały odrębny rozdział dotyczący użycia broni palnej z takim wręcz precyzyjnym i kazuistycznym uzasadnieniem, kiedy należy tego użyć, kiedy można użyć broni palnej. Dlaczego tak się to określa? Ponieważ jest to najdalej idące ryzyko – pozbawienia życia drugiej osoby. I z tego punktu widzenia należy to po prostu przeanalizować, czy te kryteria zostały tutaj wypełnione, ale także oczywiście przy prowadzeniu odpowiedniego postępowania przygotowawczego należy badać, czy nie były jakieś inne okoliczności, które być może powodowały jakieś nadmierne napięcie, jakieś emocje między policjantem a osoba, która właśnie była poddana tym czynnościom, które spowodowały, że wyzwoliły się jakieś emocje, które spowodowały, że policjant stracił zimną krew. Bo to, co jest bardzo ważne w takich sytuacjach, to przeszkolenie, zimna krew, taki maksymalny profesjonalizm . Ale po to są właśnie te postępowania, żeby to wyjaśnić. Będę się temu przyglądał. Natomiast oczywiście nie chciałbym w tym momencie niczego przesądzać.
Panie rzeczniku, a czy będzie pan rozmawiał z radnymi z Zakopanego, którzy po raz 11. nie zdecydowali się przyjąć ustawy antyprzemocowej w swoje gminie. I właściwie ta gmina Zakopane pozostaje chyba jedyną gminą w Polsce, która takiej uchwały nie przyjęła, mimo nacisków nawet ze strony władz województwa. Pana dziwi taka sytuacja?
To, o jest postępem, tak bym to nazwał, w tej sprawie… Bo faktycznie, ja wielokrotnie już występowałem, i chyba jeszcze nawet moja poprzedniczka, pani profesor Lipowicz, występowała w tej sprawie, że gmina Zakopane nie zrealizowała bezwzględnego obowiązku wynikającego z ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, to nowym wydarzeniem jest to, że w sprawę włączył się minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Otrzymałem pismo od wiceministra Zielenieckiego, który wskazuje, że poinformował władze Zakopanego o konieczności przyjęcia tego planu i wykonania przepisów prawa, ale co ciekawe, pan minister sugeruje, że jeżeli tak się nie stanie, to być może trzeba będzie wszcząć procedurę z odpowiednich przepisów ustawy o samorządzie terytorialnym.
Czyli co, rozwiązać radę?
Rozwiązać radę, odwołać burmistrza, czyli podjąć te działania władcze w stosunku do tych organów, które są odpowiedzialne za przyjęcie tej uchwały.
A pan byłby za tym, skoro po raz kolejny radni powiedzieli nie?
Ja powiem tak: jeżeli minister w swoim osobistym piśmie wskazuje na to, że możliwe jest uruchomienie tej procedury, to znaczy, że już jest bardzo źle. To znaczy, że to już jest takie największe możliwe ostrzeżenie. I teraz, warto na to spojrzeć z takiego… Bo tak, z jednej strony możemy na to patrzeć z punktu widzenia przestrzegania praw i wolności jednostki, że ofiary przemocy nie mają dostępu do odpowiedniej pomocy...
I głośno o tym mówią.
I głośno o tym mówią. Ale z drugiej strony pamiętajmy o tym, że my nie jesteśmy państwem federalnym ani państwem z autonomiami. Nie może być tak, że jakakolwiek jednostka samorządu terytorialnego mówi: nie obowiązują nas przepisy, my tutaj stosujemy inne zasady, my mamy jakąś przestrzeń autonomii wynikającą z naszych własnych przekonań i nie będziemy się do tego stosowali. Jeżeli jest uchwalana ustawa, która ma znaczenie bezwzględnie obowiązującej i nakłada na gminy konkretny obowiązek, w tym przyjęcia tych właśnie planów przeciwdziałania przemocy, tworzenia zespołów interdyscyplinarnych do walki z przemocą domową, to to trzeba zrobić. I, no niestety, bardzo dobrze, że pan minister tutaj sugeruje podjęcie dalej idących działań. Ja liczę, że może to już będzie jakimś otrzeźwieniem i spowoduje, że faktycznie Zakopane poważnie do tego podejdzie, jak do nie kwestii jakiejś ideologicznej, tylko do po prostu wykonania obowiązku prawnego. (...)