Kobieta pokrzywdzona przez sąd przy podziale majątku. Pamiętano o waloryzacji - zapomniano o hiperinflacji. Następna skarga nadzwyczajna RPO
- Małżeństwo wniosło o podział majątku. Jego część, jak to zwykle bywa, stanowił majątek odrębny, który małżonkowie zgromadzili jeszcze przed ślubem
- Chodziło o wkład poniesiony przez kobietę na poczet prawa do lokalu spółdzielczego, przekształconego w mieszkanie własnościowe
- Wyliczając jej udział w majątku wspólnym, sąd wprawdzie zwaloryzował kwoty, ale nie uwzględnił niezwykle dotkliwej w latach 90. zmiany siły nabywczej pieniądza
Rzecznik Praw Obywatelskich wnosi do SN o uchylenie części wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy o podział majątku. Rozstrzygnięciu RPO zarzuca rażące naruszenie art. 45 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, naruszenie art. 228 § 1 oraz art. 567 § 1 Kodeksu postępowania cywilnego, a także art. 64 ust. 1 i 2 Konstytucji RP (prawa majątkowe) i art. 2 Konstytucji RP.
Historia sprawy
W 2017 r. sąd podzielił majątek rozwodzącego się małżeństwa. W postanowieniu rozstrzygnął o wysokości majątku wniesionego przez kobietę do wspólności majątkowej. Jeszcze przed ślubem w latach 80. kobieta dostała przydział na spółdzielcze lokatorskie prawo do mieszkania. Zapłaciła wkład. Już w trakcie małżeństwa mieszkanie zostało przekształcone we własnościowe, co pozwoliło na sprzedanie go. Otrzymaną w 1994 r. kwotę kilkudziesięciu tysięcy zł małżeństwo przeznaczyło na spłatę kredytu zaciągniętego wcześniej na zakup dwóch innych nieruchomości. Podczas rozwodu kobieta wskazywała, że tym samym kupione wspólnie mieszkania zostały w większości opłacone z jej majątku odrębnego (sprzed małżeństwa), pochodzącego ze sprzedaży mieszkania, do którego nabyła prawa w latach 80. Sąd rejonowy nie uwzględnił jednak jej wniosku o rozliczenie nakładu, twierdząc, że nie przestawiła niezbędnych dowodów. Kobieta odwołała się do sądu okręgowego. W II instancji sąd co prawda przyznał, że przy zakupie lokali kobieta wniosła odrębny nakład finansowy, ale według sądu wyniósł on jedynie kilkaset zł.
(Dalsze kwoty są jedynie przykładowe, dla lepszego zobrazowania sytuacji).
Podstawą obliczeń przyjętych przez sąd było pismo ze spółdzielni, które wskazywało, że wkład mieszkaniowy poniesiony przez kobietę w latach 80. wynosił 6 zł (60 000 st. zł), a wniesiona przez oboje małżonków opłata przekształceniowa 350 zł (35 000 000 st. zł). Sąd dodał te kwoty i ustalił, że wysokość wkładu budowlanego, związanego ze spółdzielczym własnościowym prawem do lokalu wyniosła 35 060 000 st. zł. I tu zaczęły się schody, ponieważ sąd wyliczając, jaki był odrębny wkład kobiety w tę sumę, pominął powszechnie znane zjawisko, z którym mierzyli się Polacy na początku lat 90. XX wieku, czyli hiperinflację. Uznał, że 60 000 st zł (wkład sprzed małżeństwa) stanowi 0,17% całej kwoty poniesionej na poczet tego mieszkania. Wprawdzie waloryzacji dokonał, ale zastosował metodę skrajnie niekorzystną dla kobiety. Nie zwaloryzował bowiem kwoty nominalnej wkładu mieszkaniowego, gdy zestawiał ją z wymaganym wkładem budowlanym. Zestawienie dwóch wartości, gdy jedna wyrażona jest w kwocie nominalnej przed hiperinflacją, a druga – w takiej kwocie po hiperinflacji, nie uwzględnia rzeczywistych wartości po stronie majątku wspólnego i majątku osobistego.
Dalsze kroki były już w zasadzie następstwem błędu, ponieważ skoro majątek odrębny kobiety stanowił 0,17% wartości mieszkania, to przy jego sprzedaży w 1994 r. stanowił on jedynie niecałe 100 zł., które przy zakupie kolejnych nieruchomości stanowiło jedynie 0,11% jej wartości. Przy podziale majątku w 2017 r. oszacowano, że kupione w 1994 r. mieszkania są już warte kilkaset tysięcy zł, a 0,11% odrębnego wkładu kobiety w te nieruchomości to jedynie kilkaset zł.
Argumenty prawne RPO
Rzecznik zwraca uwagę, ze wycena wkładu mieszkaniowego przy spółdzielczym prawie lokatorskim jest niezwykle trudna. Po pierwsze: taka formuła już nie istnieje, więc trudno odnieść to do obecnych realiów. Po drugie: wpłacane kwoty na wkład mieszkaniowy były faktycznie jedynie ułamkiem całościowych kosztów budowy nieruchomości. Po trzecie jednak: ten wkład był niezwykle cenny, ponieważ była to niemal jedyna droga do posiadania mieszkania, nawet jeśli nie stawało się ono własnością lokatorów w sensie prawnym. Jeśli do tego dochodzi problem waloryzacji w sytuacji zmiany siły nabywczej pieniądza, sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej.
W ocenie Rzecznika sąd prowadzący sprawę podziału majątku pominął regułę wypracowaną w orzecznictwie Sądu Najwyższego (m.in. uchwała z 5 października 1990 r. (III CZP 55/90), a dotyczącą wyceny wkładu mieszkaniowego. Zgodnie z nią należy ustalić to, jaki był udział nakładu z majątku osobistego w nabyciu składnika majątku wspólnego, a następnie proporcje te odnieść do wartości tego składnika w dacie podziału. Tym samym, zestawiając wyrażone w starych złotych wartości nominalne sprzed hiperinflacji i po tym procesie, sąd otrzymał wyniki skrajnie niesprawiedliwe. Kobieta, która zainwestowała pieniądze przed ślubem oraz przed gwałtownym spadkiem siły nabywczej pieniądza, została znacząco pokrzywdzona.
Sąd uznał też, że do ustalenia, jaki procent wartości mieszkań stanowił majątek osobisty kobiety, może przyjąć tylko to, co literalnie wynika z przedstawionych przez nią pism spółdzielni (a tam, co jasne, określone były jedynie kwoty nominalne), pomijając zjawisko hiperinflacji. W efekcie sąd naruszył przepisy regulujące podział majątku wspólnego małżonków po ustaniu wspólności ustawowej (art. 45 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego).
Jak podkreśla RPO, naruszono również prawo procesowe. Waloryzując nakłady z pominięciem hiperinflacji, jaka miała miejsce między datą opłacenia wkładu mieszkaniowego oraz wkładu budowlanego, sąd nie zastosował normy przewidzianej przez art. 228 § 1 kodeksu postępowania cywilnego. Artykuł ten mówi bowiem o tym, że fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu. Niewłaściwe rozliczenie nakładu, zasądzenie go w kwocie symbolicznej, stanowi także naruszenie art. 567 § 1 kpc., gdyż jego skutkiem jest rażąco wadliwe rozliczenie majątkowych mas małżeńskich, a zatem – niewypełnienie celu postępowania działowego.
Doszło także do bezpośredniego naruszenia konstytucyjnej zasady ochrony własności i praw majątkowych (art. 64 ust. 1 i 2 Konstytucji RP). Zaistniała bowiem ogromna dysproporcja pomiędzy rzeczywistym wysiłkiem finansowym kobiety, związanym z opłaceniem wkładu mieszkaniowego, a przyznaną jej wartością tytułem rozliczenia nakładu, stanowiącą niecałe dwa promille wartości rozliczanej nieruchomości.
Niemniej istotne jest w tym przypadku także naruszenie zasady zaufania do państwa i prawa, wynikającej z art. 2 Konstytucji RP zasady demokratycznego państwa prawnego realizującego zasady sprawiedliwości społecznej. Sąd nie zapewnił bowiem kobiecie właściwej ochrony przed skutkami negatywnych zjawisk gospodarczych, na które nie miała ona żadnego wpływu, w sytuacji, gdy wiele organów państwowych podejmowało przez lata działania, które miały odwrócić skutki hiperinflacji, bądź przynajmniej uczynić je mniej dotkliwymi dla obywateli.
Skarga nadzwyczajna jest w tym przypadku jedynym możliwym do zastosowania środkiem zaskarżenia. Co prawda dla podważenia orzeczenia II instancji przysługiwała kobiecie skarga kasacyjna, ale minęły już terminy na to. Nie ma też podstaw do wznowienia postępowania.
Po raz kolejny adresatem skargi nadzwyczajnej jest nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, ale Izba Cywilna Sądu Najwyższego. Przesądziła o tym uchwała trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego stwierdzająca, że sprzeczność składu sądu z przepisami prawa zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na sędziego SN na wniosek KRS ukształtowanej według ustawy z grudnia 2017r. Zważywszy, że pełny skład IKNSP SN powołano w sposób opisany w uchwale 3 Izb, jej orzeczenia dotknięte byłyby wadą nieważności. Dla wyeliminowania tej ewentualności niezbędne było skierowanie skargi do Izby Cywilnej SN jako właściwej w sprawach z zakresu prawa cywilnego.
IV.7000.43.2018