Posłowie o sprawie śmierci Agnieszki Pysz. Przeprosiny dla matki Zmarłej
„Jesteśmy pewne, że gdyby Agnieszce Pysz udzielono pomocy, gdy zaczęła o nią prosić, nie doszłoby do tej tragedii” – napisały współosadzone kobiety, która 7 czerwca 2017 zmarła w warszawskim areszcie na Grochowie. Ich relacja była podstawą do wniosku posłów PO i Nowoczesnej o zwołanie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Na posiedzeniu komisji 8 listopada poseł Michał Szczerba odczytał tę relację w całości. Opisuje ona tygodniową agonię 38-letniej kobiety, na którą - w relacji świadków z celi - nie reagowali funkcjonariusze Służby Więziennej, bo uważali, że osadzona „symuluje”.
W posiedzeniu uczestniczyła matka Zmarłej, przedstawiciele Służby Więziennej w tym nadzorujący ją wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, a także RPO Adam Bodnar, który sprawą się zajął i zgłosił ją do prokuratury, oraz pracownicy Biura RPO którzy przeprowadzili natychmiastową wizytację i zebrali relacje z aresztu na Grochowie.
- To jest pewnie jedna ze 100 tysięcy spraw, które trafiają do RPO od dwóch lat, ale musimy o niej porozmawiać publicznie – powiedział poseł Szczerba. Jego zdaniem gdyby nie dostał relacji osadzonych, gdyby matka Zmarłej nie zgłosiła się do niego, a on nie zawiadomił o tym RPO, sprawa mogłaby być ukryta. - Zwłaszcza że kiedy sprawę ujawniły media, ministerstwo nazwało to „sztuczną aferą” – przypomniał poseł Szczerba.
Minister Patryk Jaki odpowiedział: Jest mi niezmiernie przykro, że to się zdarzyło, nie powinno się zdarzyć. Ale takich spraw nie wolno używać do rozgrywek przeciwko przeciwnikom politycznym. Poseł Szczerba jest nieobiektywny, bo przedstawił tylko relację osadzonych, a nie pracowników Służby Więziennej. Tymczasem trzeba wiedzieć, że o tym, czy osadzony potrzebuje pomocy lekarskiej, decyduje wezwany lekarz. Agnieszka Pysz była badana 21 razy. A chorowała na długotrwałe schorzenie bardzo trudne do zdiagnozowania. Odmówiła też hospitalizacji.
Min. Patryk Jaki mówił też, że w tej sprawie zostały popełnione błędy, ale to nie prawda, że bez interwencji RPO sprawa zostałaby ukryta. Nie można o to posądzać Służby Więziennej, bo to jest wobec funkcjonariuszy niesprawiedliwe. „Ale to prawda, że w tej sprawie popełniliśmy też błędy. Po pierwsze zawinili lekarze, bo nie rozpoznali choroby. Ale oni nie są pracownikami Służby Więziennej” – podkreślił min. Jaki.
Przedstawiciele Służby Więziennej też tłumaczyli sprawę tym, że choroba Agnieszki Pysz była trudna do zdiagnozowania.
Ich zdaniem nie ma mowy o ukrywaniu sprawy - od początku Służba Więzienna robiła wszystko, by ją wyjaśnić.
Owszem, RPO został powiadomiony tylko o zgonie (a nie o wieku, co już podniosłoby wagę sytuacji), ale takie są procedury.
Owszem, sprawozdanie o śmierci pani Agnieszki Pysz, zatwierdzone przez Dyrektora Aresztu [a przygotowane przez lekarza, który odpowiadał za leczenie pani Pysz], było wadliwe, ale Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej zakwestionował je, zanim dostał faks z informacjami o ustaleniach pracowników RPO z badania tej sprawy w Areszcie (pracownicy BRPO przez kilka dni rozmawiali tam z wszystkimi osobami, które mogłyby udzielić informacji w tej sprawie).
Z wyjaśnień SW wynikało jednak, że Dyrektor Okręgowy zakwestionował sprawozdanie w tym samym dniu, w którym do Aresztu przyszli przedstawiciele BRPO – 5 lipca 2017, prawie miesiąc po śmierci pani Pysz. A uwagi swoje przesłał do Aresztu następnego dnia.
Przedstawiciele SW mówili też, że 11 sierpnia Służba Więzienna zawiadomiła o sprawie prokuraturę, (RPO zrobił to już 17 lipca i kilka dni później mówi o tym w sejmowym wystąpieniu, choć nie podał wówczas nazwiska Zmarłej).
Przedstawiciele SW podkreślili, że Służba Więzienna nadal bada tę sprawę i nie wyklucza „odpowiedzialności cywilnej i karnej”.
Wystąpienie RPO Adama Bodnara
- W przeszłości zdarzały się różne historie dotyczące złego funkcjonowania Służby Więziennej i złego ich wyjaśniania (jedna z nich: sprawa śmierci w 2001 r. Zbigniewa Dzieciaka trafiła nawet do Trybunału w Strasburgu). Ostatnio mieliśmy też sprawę pobicia w Areszcie Śledczym na Białołęce. Dlatego bardzo szybko zaczęliśmy wyjaśniać sprawę pani Agnieszki Pysz – wyjaśnił RPO Adam Bodnar. - To nie jest tak, że często dostajemy informacje od współosadzonych. List w sprawie pani Pysz był naprawdę wyjątkowy.
Z badań RPO wynika, że pani Pysz przebywała w okresie choroby w dwóch aresztach: we Wrocławiu była traktowana poprawnie i tam była badana (ogniska zapalne u chorej zdiagnozowano już 29 maja). W Warszawie – już nie. - Dlatego – podkreślił RPO - mówiąc o 21 badaniach trzeba wyraźnie rozdzielić te dwa miejsca pozbawienia wolności.
Przewodniczący Komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) kilkakrotnie przerywał wystąpienie RPO i prosił, by nie opowiadał o swoich działaniach, tylko zadał pytania Ministerstwu Sprawiedliwości.
- RPO jest od tego, by nie tylko wyjaśniać takie sytuacji ale i domagać się poprawiania procedur na przyszłość – kontynuował Adam Bodnar. - Po kontroli RPO wyjaśnienia w Służbie Więziennej zostały podjęte. Ale ważne są odpowiedzi na takie pytania:
- Jakie działania zostaną podjęte wobec osób odpowiedzialnych?
- Jak będzie poprawiana ochrona zdrowia w miejscach pozbawienia wolności?
- Jak doprowadzić do tego, by Służba Więzienna sama z siebie wyjaśniała takie sprawy, a nie dopiero po interwencji RPO?
- Jak poprawić system informowania ministra nadzorującego więziennictwo tak, by zgłoszenie było jasne i można było wychwycić rzeczy wymagające sprawdzenia?
Pytania posłów
Janusz Sanocki (niez): Czy ten lekarz nadal pracuje na Grochowie? Czy w celi pani Pysz nie było monitoringu?
Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna): Dlaczego zachowano nagrania z monitoringu tylko z ostatnich godzin życia Agnieszki Pysz? Ile z 21 wizyt lekarskich odbyło się we Wrocławiu, a ile w Warszawie? Z dokumentacji widać, że – wbrew temu, co tu się mówi - choroba była prawidłowo diagnozowano. Zdiagnozowane były postępujące ogniska zapalne – to stwierdził Wrocław. Warszawa to zlekceważyła. Czy konsekwencje wobec odpowiedzialnych za zaniedbania w Warszawie zostały wyciągnięte i ile to trwało? W jaki sposób Ministerstwo Sprawiedliwości monitoruje tę sprawę?
Michał Szczerba (PO): Czy kierownik Laboratorium, lekarz, był jednak funkcjonariuszem Służby Więziennej, ze stopniem Służby Więziennej? Czy prawdą jest, że w czasie badań w Areszcie Śledczym nie przejrzano dokumentacji medycznej, nie przesłuchano funkcjonariuszy i ochrony? Czy minister podtrzymuje żądanie wobec portalu Onet przeprosin za ujawnienie sprawy i twierdzenie, że państwo w tym przypadku nie udzieliło obywatelowi właściwej pomocy?
Jerzy Jachnik (Kukiz 15): Czy leki miały wpływ na przebieg choroby i czy właściwe leczenie po diagnozie 29 maja było możliwe tylko w szpitalu?
Marcin Święcicki (PO): Jaki jest los współosadzonych pani Pysz? Czy są chronione po tym jak ujawniły tak ważny sygnał o zaniedbaniach? Jak w przyszłości będą chronieni sygnaliści?
Maria Ejchart-Dubois, Fundacja Helsińska: Po śmierci pana Dzieciaka (zmarł w więzieniu bez pomocy lekarskiej) Trybunał w Strasburgu orzekł, że Polska naruszyła jego prawo do życia. Co Polska zrobiła od tego czasu, żeby takim tragediom zapobiegać? Jak to możliwe, że znowu się coś tak strasznego zdarzyło? Jak do tego doszło, że o śmierci pani Pysz nie została powiadomiona jej matka (dowiedziała się o tym, gdy przyszła na umówione widzenie)?
Odpowiedź ministra Patryka Jakiego
- Nie zgadzam się z zarzutem, że nic nie robimy, by zmieniać system Służby Więziennej.
Mój rząd przygotował pierwszy od 1990 r. program modernizacji SW, wcielono system pracy dla więźniów, powołaliśmy Instytut Kryminologii i Wyższą Szkołę Służby Więziennej, bo to wpłynie na jakość kadr.
Naprawiliśmy System Dozoru Elektronicznego, dzięki któremu karę można odbywać nie w więzieniach – wyliczał min. Jaki.
[Posłowie chcieli, by minister Jaki odpowiadał na pytania w sprawie pani Pysz, a nie omawiał sytuację w więziennictwie, ale przewodniczący Piotrowicz się z nimi nie zgodził]
Minister podkreślał, że w polskich więzieniach jest coraz mniej samobójstw i zgonów (podał wskaźniki - mamy niższy współczynnik niż Niemcy i Francja).
Powiedział też, że:
- Kontrola w sprawie pani Pysz była „naprawdę szybka”, „niczego nie chowaliśmy”. „Poleciłem Szefowi więziennictwa dymisję dyrektora aresztu i rozwiązanie umowy o pracę lekarza, który błędnie zdiagnozował chorą (choć ją się trudno diagnozuje i jest prawdopodobnie skutkiem powikłania infekcji, do której doszło we Wrocławiu) – bo my reagujemy twardo”.
- Błędem było to, że dyrektor aresztu kazał wyjaśniać sprawę odpowiedzialnemu lekarzowi. Dlatego poleciłem wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, a poza tym poleciłem, by badania w takich sprawach przeprowadzać „o stopień wyżej”, by to nie osoba odpowiedzialna za zdarzenie prowadziła dochodzenie w swojej sprawie.
- We Wrocławiu pani Pysz była lepiej badana, nie ma do tego wątpliwości.
- Minister jest informowany o „zdarzeniach nadzwyczajnych” w aresztach i więzieniach, stara się monitorować te, które wyglądają niestandardowo. W 2016 r. było mniej zgonów niż w latach poprzednich.
- Monitoring w Zakładzie Karnym „sam się kasuje” po 7 dniach. Dlatego 5 lipca już go nie było, ale wysłaliśmy wniosek do prokuratury o jego odtworzenie.
- Lekarz, który badał osadzoną, nie był funkcjonariuszem. To z nim poleciłem rozwiązanie umowy.
- Poleciłem, by zadbano o los współosadzonych Agnieszki Pysz.
- Wiele wskazuje, że największy błąd popełnił lekarz i dlatego poleciłem rozwiązać umowę. Innych wniosków dyscyplinarnych nie jestem w stanie podjąć, ale poprosiłem okręgową radę lekarską o podjęcie postępowania w tej sprawie – to już jest sprawa tej korporacji
Przewodniczący Komisji Stanisław Piotrowicz złożył na koniec kondolencje matce zmarłej Agnieszki Pysz.