Kary za zakłócanie "miesięcznicy smoleńskiej” uchylone przez SN po kasacji RPO
- Troje obywateli ukarano grzywnami za przeszkadzanie legalnemu zgromadzeniu lub usiłowanie tego
- Jedna osoba przeskoczyła przez barierkę oddzielającą kontrmanifestantów, a dwie inne wznosiły okrzyki
- Sąd ukarał ich w trybie nakazowym, czyli bez rozprawy i wysłuchania obwinionych – co jest możliwe tylko, gdy okoliczności czynu i wina nie budzą wątpliwości
- Tymczasem wątpliwości były i to na tyle istotne, że RPO złożył kasację do Sądu Najwyższego, który uznał ją za „oczywiście zasadną”
Rzecznik Praw Obywatelskich ocenił, że sąd popełnił rażący błąd, wynikający z orzekania w trybie nakazowym. Gdyby wysłuchał był obwinionych i policjantów oraz obejrzał policyjne nagranie, być może wyrok byłby inny.
RPO złożył kilka kasacji w sprawie takiego nadużywania trybu nakazowego - gdy osoby ukarane korzystają z przysługującego im prawa do pokojowych zgromadzeń i wyrażania swoich poglądów. To pierwsza taka sprawa rozpatrzona przez SN.
Historia sprawy
10 sierpnia 2017 r. wieczorem grupa obywateli manifestowała w Warszawie podczas cyklicznego zgromadzenia publicznego w hołdzie ofiarom katastrofy w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r.
Jedna z kobiet przeskoczyła przez barierki wygradzające całe Krakowskie Przedmieście. Trzymając się barierki, odmówiła wykonania polecenia policjanta, by wróciła za odgrodzony teren. Dwóch innych uczestników kontrmanifestacji wznosiło zaś okrzyki pod adresem cyklicznego zgromadzenia.
Te trzy osoby zostały obwinione przez policję o wykroczenie. Podstawą był art. 52 § 2 pkt 1 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym „kto przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.
W styczniu 2018 r. Sąd Rejonowy wyrokiem nakazowym uznał ich za winnych zarzucanego wykroczenia. Wymierzył im grzywny po 50 zł. Wyrok uprawomocnił się.
Argumenty kasacji
RPO zarzucił wyrokowi rażące naruszenie przepisów, które miało istotny wpływ na jego treść. Polegało to na przyjęciu przez sąd, że i okoliczności czynów, i wina obwinionych nie budzą wątpliwości. Doprowadziło to do wyroku nakazowego, podczas gdy były istotne wątpliwości w świetle dowodów dołączonych do wniosków o ukaranie. Zgodnie z prawem sąd winien był skierować sprawę do rozpoznania na rozprawie w normalnym trybie, z udziałem obwinionych.
Rzecznik wniósł by SN uchylił zaskarżony wyrok, a postępowanie umorzył wobec przedawnienia karalności (co następuje po trzech latach od wykroczenia).
W wątku kobiety jedynym w zasadzie dowodem były zeznania policjanta. Nie wynika z nich jednak, w jaki sposób przebywanie obwinionej po tej czy innej stronie barierki miało przeszkadzać w przebiegu zgromadzenia.
Z dowodów wskazanych we wniosku policji o ukaranie nie wynika również, w jakim celu obwiniona przeskoczyła przez barierkę. A wobec nieprzyznania się jej do winy i odmowy składania wyjaśnień nie można zakładać, że chciała ona zakłócać zgromadzenie.
Ponadto nie jest także jasne, czy barierki postawiono zgodnie z prawem i czy w ogóle ich przekraczanie było prawnie zabronione. Rażące jest zatem przyjęcie przez sąd, że samo przebywanie po określonej stronie barierki, może być uznane za wykroczenie i to w trybie nakazowym.
Pozostałych dwóch obwinionych uznano za winnych usiłowania zakłócenia zgromadzenia poprzez wznoszenie głośnych okrzyków. Nie przyznali się do winy. Jeden z nich wskazał, że brali udział w legalnym zgromadzeniu o charakterze cyklicznym oraz że krzyczał w stronę prezesa PiS.
Nie zbadano zatem, czy korzystali oni z wolności wyrażania poglądów (art. 54 ust. 1 Konstytucji) oraz wolności zgromadzeń (art. 57 Konstytucji) - a celem nie było zakłócanie innego zgromadzenia. Wolność zgromadzeń obejmuje bowiem także prawo do kontrdemonstracji. Również ona pozostaje pod ochroną Konstytucji; służy bowiem wyrażeniu protestu i sprzeciwu wobec innego zgromadzenia.
Jedynym w zasadzie dowodem, mającym potwierdzać ich czyn, było zeznanie funkcjonariusza, który ich legitymował.
Do wniosku o ukaranie dołączono protokół z przesłuchania uczestnika „miesięcznicy smoleńskiej”. Z jego zeznań wynika ważna okoliczność, zignorowana przez sąd: czy ewentualne okrzyki obu obwinionych rzeczywiście mogły zagłuszać przebieg obchodów. Według świadka kontrmanifestanci mieli sprzęt nagłośniający, ale został on wyciszony przez policję.
Przebieg wydarzeń był przez policję rejestrowany; płyty DVD dołączono do wniosku o ukaranie. Jednak treści te nie były znane sądowi, który ograniczył się do trybu nakazowego.
Sąd był zatem obligowany do rozpoznania sprawy na rozprawie, aby wyjaśnić wszystkie istotne okoliczności sprawy. A to mogło zaś doprowadzić do odmiennego rozstrzygnięcia – brzmi konkluzja kasacji RPO z 28 grudnia 2020 r.
Wyrok SN i uzasadnienie pisemne
9 lutego 2021 r. Sąd Najwyższy w Izbie Karnej rozpoznał kasację (sygn. akt II KK 432/20) na posiedzeniu niejawnym w trybie art. 535 § 5 Kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z nim kasacja może być uwzględniona na posiedzeniu bez udziału stron w razie jej oczywistej zasadności.
SN uznał kasację za „oczywiście zasadną”. Uchylił zaskarżone orzeczenie i umorzył postępowanie wobec obwinionych.
Rację ma skarżący, że tryb nakazowy w postępowaniu w sprawach o wykroczenia zarezerwowany jest dla sytuacji, w których wina ustalonego sprawcy oraz okoliczności zdarzenia nie budzą najmniejszych wątpliwości, a jednocześnie wystarczające jest wymierzenie nagany, grzywny albo kary ograniczenia wolności (por. art. 93 § 1 i 2 k.p.w.) i nie zachodzą okoliczności uzasadniające obronę obowiązkową wskazane w art. 21 § 1 k.p.w. To, czy konkretna sprawa kwalifikuje się do rozpoznania w postępowaniu nakazowym, Sąd stwierdza po analizie zgromadzonego materiału dowodowego (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lipca 2019 r., sygn. akt III KK 167/19).
Przenosząc powyższe na grunt niniejszej sprawy zauważyć należy, że okoliczności czynu przypisanego Ewie zostały ustalone przez Sąd Rejonowy wyłącznie na podstawie zeznań obecnego na miejscu zdarzenia funkcjonariusza Policji. Z zeznań tego świadka wynika, że ukarana przeskoczyła przez barierkę oddzielającą uczestników tzw. Miesięcznicy Smoleńskiej od reszty otoczenia, a następnie odmówiła opuszczenia terenu zgromadzenia. Trudno jednak zasadnie przyjąć, że samo przekroczenie barierki, a tym bardziej przebywanie na terenie legalnego zgromadzenia publicznego realizuje znamiona wykroczenia określonego w art. 52 § 2 pkt 1 k.w., polegającego na usiłowaniu zakłócenia przebiegu niezakazanego zgromadzenia.
Taki, leżący u podstaw zaskarżonego kasacją wyroku nakazowego, wniosek Sądu Rejonowego jest co najmniej przedwczesny i powinien zostać poprzedzony dokonaniem czynności, usuwających wątpliwości co do przebiegu zdarzenia z udziałem ukaranej. Nieustalenie okoliczności tego incydentu uniemożliwiało rozpoznanie sprawy w trybie nakazowym. Pozostaje bowiem poza sporem, że „postępowanie nakazowe to instytucja prawa procesowego, której stosowanie zastrzeżono do najbardziej oczywistych
przypadków, gdzie materiał dowodowy jest tak jednoznaczny, że nie nasuwa żadnych istotnych wątpliwości co do winy i okoliczności popełnienia zarzuconego czynu” (tak Sąd Najwyższy m.in. w wyroku z dnia 4 kwietnia 2018 r., sygn. akt V KK 112/18).
Podobne zastrzeżenia należy sformułować - co zresztą czyni Rzecznik Praw Obywatelskich - wobec orzekania w trybie postępowania nakazowego w sprawie Roberta i Jerzego. Także w tym przypadku głównym dowodem, wskazującym na popełnienie przez nich wykroczenia, były zeznania funkcjonariuszy Policji, którzy zrelacjonowali czynność legitymowania obwinionych. O ile jeszcze Robert przyznał się do wznoszenia okrzyków, to już drugi z obwinionych odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania, toteż nie zostało nawet ustalone, czy przejawiał on takie zachowania.
Istotniejsze jest jednak, że w sprawie nie ustalono, czy okrzyki te w ogóle mogły zakłócić przebieg wydarzenia, biorąc pod uwagę fakt, że uczestnicy „Miesięcznicy” dysponowali nagłośnieniem, zaś, jak wynika z zeznań świadka sprzęt nagłaśniający, z którego korzystali kontrmanifestanci, został przez Policję wyciszony.
Aktualne pozostaje też pytanie, czy działanie obwinionych było czynem społecznie szkodliwym - w rozumieniu art. 1 § 1 k.w. i czy nie podlega ochronie konstytucyjnej, jako forma wyrażania poglądów. W ustaleniu powyższego pomocne byłoby przeprowadzenie postępowania dowodowego, w tym odtworzenie na rozprawie nagrania z miejsca zdarzenia. Wszelako Sąd od tego odstąpił, uznając okoliczności czynu za oczywiste i niepodlegające dyskusji.
Podobnie więc, jak w przypadku wcześniej omówionym, Sąd Rejonowy niesłusznie zdecydował się rozstrzygać kwestię odpowiedzialności tych obwinionych, orzekając w trybie nakazowym, bez przeprowadzania czynności dowodowych na rozprawie, odstępując tym samym od wyjaśnienia okoliczności przypisanego im czynu.
Podkreślić ponadto trzeba, że sprawy dotyczące realizacji wolności i praw obywatelskich, choć na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieskomplikowane, w rzeczywistości wymagają nie tylko dogłębnego zbadania okoliczności zdarzenia będącego przedmiotem osądu, ale również wszechstronnej analizy zachowania sprawcy przez pryzmat znamion konkretnego typu czynu zabronionego. Są to bowiem kwestie szczególnie społecznie wrażliwe.
Przedwczesne decydowanie o nich w postępowaniu w trybie nakazowym może doprowadzić do wydania orzeczenia wadliwego, nieuwzględniającego niuansów danej sytuacji, przesądzających o winie lub jej braku po stronie obwinionego. Takiego właśnie błędu dopuścił się Sąd Rejonowy w niniejszej sprawie.
Rozpoznanie przez sąd sprawy o wykroczenia w postępowaniu nakazowym, mimo że okoliczności zarzucanych czynów w zasadzie nie zostały ustalone, stanowi istotne naruszenie prawa procesowego i pociąga za sobą konieczność uchylenia zaskarżonego wyroku. Ponieważ od momentu zdarzenia - które miało miejsce 10 sierpnia 2017 r. - upłynęły do chwili obecnej ponad 3 lata, a, zgodnie z treścią art. 45 § 1 k.w., karalność wykroczenia ustaje z upływem roku od czasu jego popełnienia tudzież dwóch lat, jeśli w tym czasie wszczęto postępowanie (co miało miejsce w niniejszej sprawie), nastąpiło przedawnienie karalności tych czynów. Wprawdzie, zgodnie z treścią art. 45 § 2 k.w., uchylenie prawomocnego wyroku powinno pociągnąć za sobą ponowne uruchomienie biegu terminu przedawnienia, niemniej nie dotyczy to wyroku kasatoryjnego w sytuacji, gdy w momencie jego wydania upłynął już okres przedawnienia (tak Sąd Najwyższy w Uchwale 7 sędziów z dnia 7 czerwca 2002 r., sygn. akt I KZP 15/02). Tym samym, w okolicznościach niniejszej sprawy, niezbędne było umorzenie postępowania przeciwko obwinionym.
II.510.661.2020
Załączniki:
- Dokument