Efekt spotkania regionalnego w Gnieźnie: eksperci Biura RPO rozmawiają z mieszkańcami osiedla koło Wrześni otaczanego przez fermy zwierząt hodowlanych
Mieszkańcy Kawęczyna i Marzenina koło Wrześni spotkali się z pracownikami Biura Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie uciążliwości ferm hodowlanych sąsiadujących z ich domami.
W spotkaniu uczestniczyli dyrektor Piotr Mierzejewski i naczelnik Łukasz Kosiedowski z Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego BRPO oraz dyr. Agnieszka Jędrzejczyk z Zespołu Kontaktów z Mediami i Komunikacji Społecznej BRPO.
Najpierw zbadali sytuację na miejscu, w Kawęczynie. Następnie spotkali się z mieszkańcami w świetlicy w sąsiednim Marzęcinie, gdzie zebrało się ok. 80 osób.
Ludzie pytali o przysługujące im prawa, o to, jak przepisy regulują odległość tego typu inwestycji od zabudowań, jak gwarantują bezpieczeństwo utylizacji odpadów, a także o to, jak wyegzekwować stosowanie tych przepisów.
Rozmawiali też o tym, jak ważne jest formalne zgłaszanie uwag i zastrzeżeń władzom samorządowym. Nie wystarczy krytyka ustna, trzeba składać pisma, korzystać z prawa dostępu do informacji publicznej i z prawa do petycji.
Po południu przedstawiciele Biura RPO spotkali się we Wrześni z zastępcą burmistrza Karolem Nowakiem. Rozmawiali o działaniach gminy na rzecz mieszkańców i o tym, jak bardzo potrzebne są formalne sygnały od mieszkańców, by urzędnicy mogli reagować na pojawiające się problemy.
Kawęczyn to dawne zabudowania mieszkaniowe pracowników Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Mieszkają tu – według danych gminy – 64 osoby.
Dawny PGR został wydzierżawiony i teraz jest stopniowo wykupywany od Agencji Rynku Rolnego przez inwestora, który – jak relacjonują mieszkańcy - kilka lat temu zaczął zmieniać profil działalności z upraw rolnych na intensywną hodowlę zwierząt.
Trzy ogromne fermy norek widać z osiedla. Fetor, muchy, gryzonie docierają do domów. Odpady z ferm wyrzucane są – zdaniem mieszkańców - na pola sąsiadujące z domami. Mieszkańcy nie są pewni, czy ujęcia wody są bezpieczne (wodę do Kawęczyna dostarcza inwestor, a nie przedsiębiorstwo samorządowe). Władze gminy – jak zapewnił burmistrz Nowak - starają się to sprawdzić tak, jak na to pozwala prawo. Liczą jednak, że ten problem zostanie wkrótce rozwiązany dzięki budowie samorządowego wodociągu do Kawęczyna. Przetarg na to został właśnie ogłoszony.
Tymczasem inwestor chce budować kolejną fermę, tym razem na milion kur, i ta ferma graniczyć będzie bezpośrednio z osiedlem. Mieszkańcy są przerażeni.
O sprawie rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar dowiedział się przed miesiącem na spotkaniu regionalnym w Gnieźnie. Wysłał więc swoich przedstawicieli na miejsce, by zebrali dokumenty i zbadali sprawę po to, by sprawdzić, jak Rzecznik Praw Obywatelskich może pomóc rozwiązać problem. RPO interesuje się takimi sprawami, bo sygnały o podobnych uciążliwych inwestycjach docierają do niego z całego kraju.
Gmina stara się przeciwdziałać tak dynamicznemu rozwojowi intensywnej hodowli zwierząt, bo hale coraz bardziej zbliżają się do prywatnych domów. Na uciążliwy zapach skarżą się mieszkańcy domów odległych nawet półtora kilometra od ferm. Gmina podjęła więc prace nad planem zagospodarowania przestrzennego, który nie pozwoliłby na rozwijanie tego typu działalności gospodarczej. Zarząd powiatu odmówił jednak uzgodnienia tego planu argumentując, że uderzyłby w rozwój gospodarczy okolic.
Poprzednie fermy powstały koło Kawęczyna, zanim mieszkańcy zdali sobie sprawę z problemu. Jak relacjonowała jedna z mieszkanek, samą budowę ogromnych ferm zasłaniała wysoka kukurydza, którą obsiane było pole graniczące z osiedlem (pole to należy do inwestora). Kiedy kukurydzę ścięto, budynki były gotowe.
Teraz jednak procedury konieczne do rozpoczęcia inwestycji trwają i mieszkańcy chcą, by ich zastrzeżenia zostały usłyszane.
Inwestor musi otrzymać środowiskowe uwarunkowania zgody na realizację inwestycji. Wydają ją władze samorządowe na podstawie raportu oddziaływania na środowisko. Podstawą jest ekspertyza, którą zamawia inwestor, władze samorządowe powinny ocenić, czy raport odpowiada rzeczywistości (np. czy rzeczywiście oddziaływanie inwestycji kończy się z granicą nieruchomości inwestora).
Wszczęcie postępowania jest ogłaszane i zainteresowani mają prawo zgłaszać uwagi do raportu .
Jeśli władze uznają, że mieszkańcy nie są stroną w postępowaniu (bo np. dom nie stoi na terenie graniczącym z tym, na którym powstaje inwestycja), to do takiego postępowania i tak może się przyłączyć organizacja społeczna (warunek: musi się zajmować ochroną środowiska lub przyrody przez co najmniej 12 miesięcy od wszczęcia postępowania).
Uczestnik postępowania ma prawo wglądu do dokumentów, może zgłaszać wnioski opinie.