Wystąpienie RPO Ireny Lipowicz w dniu 10-07-2013 - Informacja roczna za rok 2012
Informacja o działalności rzecznika praw obywatelskich za rok 2012 oraz o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela (druk nr 1328) wraz ze stanowiskiem Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka (druk nr 1426).
Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:
Szanowna Pani Marszałek! Wysoki Sejmie! Jest wielkim zaszczytem możliwość przedstawienia Wysokiemu Sejmowi informacji o działaniu rzecznika praw obywatelskich, a przede wszystkim - stąd cieszę się z licznej obecności na tej sali - o stanie przestrzegania praw i wolności obywatelskich. (Gwar na sali, dzwonek)
Bardzo dziękuję.
Informacja, której rzecznik praw obywatelskich jest w stanie udzielić Wysokiej Izbie - zewnętrzna w stosunku do tego gmachu, ale ogólnokrajowa - dotyczy perspektywy skarg dziesiątek tysięcy obywateli. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich przyjęło 62 tys. skarg w ubiegłym roku. Tyle osób, jeśli chodzi o zmagania z władzą publiczną, w sposób niezadowalający oceniło działanie tej władzy. (Dzwonek)
Istotnym działaniem Biura Rzecznika Praw Obywatelskich jest to, że sprawdzanie legalności działania władzy publicznej następuje w sposób...
(Przewodnictwo w obradach obejmuje wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk)
Wicemarszałek Cezary Grabarczyk:
Przepraszam bardzo, pani rzecznik...
Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:
Bardzo proszę.
Wicemarszałek Cezary Grabarczyk:
Proszę państwa posłów o zakończenie rozmów. Rozpoczęliśmy już posiedzenie.
Bardzo proszę.
Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:
Dziękuję, panie marszałku.
Wysoka Izbo! Działalność Biura Rzecznika Praw Obywatelskich to działalność pozbawiona wielu rygorów formalnych. Obywatele mogą się do nas zwrócić w sposób pisemny, ustny, telefoniczny. To dobrze, jest to typowe dla każdego urzędu ombudsmana, w Polsce ma to jednak znaczenie szczególne.
Chcę od razu, nie obciążając Wysokiej Izby szczegółami technicznymi naszej działalności, przejść do istotnego problemu dotyczącego praw i obowiązków obywateli, czyli do problemu najistotniejszego dla Wysokiej Izby. Mówię tutaj o braku bezpłatnej pomocy prawnej dla osób niezamożnych. Jesteśmy w tym zakresie bardzo opóźnieni i tylko od woli Wysokiej Izby zależy zmiana tego stanu rzeczy. Z tego punktu widzenia jest rzeczą dobrą, że szczęśliwie udało się - dzięki inicjatywie biura - stworzyć bezpłatną infolinię, w ramach której pracownicy po aplikacji zbierają od obywateli konkretne skargi. (Gwar na sali) Jednak nawet najlepsze telefony zaufania różnych organizacji pozarządowych oraz takich organów jak Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i biuro skarg i wniosków Kancelarii Sejmu - bardzo dziękuję za ciszę, panie pośle - nie zmienią faktu, że jesteśmy w tej chwili opóźnieni, jesteśmy w gorszej sytuacji niż najświeżsi członkowie Unii Europejskiej, czyli Bułgaria i Rumunia. Jest u nas gorzej, jeśli chodzi o parytety udziału profesjonalnej pomocy prawnej dla obywateli niezamożnych w stosunku do działań organizacji pozarządowych.
Rzecznik podejmuje również działania z własnej inicjatywy. Chodzi o informacje publikowane za pośrednictwem środków masowego przekazu, wiele z nich zawdzięczamy posłom i chciałabym za to Wysokiej Izbie podziękować. Skutki licznych skarg gromadzimy w tzw. wystąpieniach generalnych. Potrzeba dziesiątków, czasem setek, a czasem tysięcy skarg - jak np. ostatnio we Wrocławiu, gdzie wpłynęło 6 tys. skarg dotyczących gospodarki odpadami - aby powstało wystąpienie generalne rzecznika. Wystąpienie generalne jest kierowane do najwyższych organów państwa. Zawiera problemowe kwestie, również impulsy legislacyjne, bo nie jest rolą rzecznika inicjatywa legislacyjna w sensie formalnym.
Zadania, które wykonujemy, wykonujemy za pomocą biura w Warszawie oraz trzech biur terenowych. Taką sieć biur zastałam. Z powodów budżetowych, które rozumiem, nie było możliwe, nad czym ubolewam, utworzenie biura terenowego rzecznika praw obywatelskich w jakimkolwiek województwie we wschodniej części naszego kraju. Aby choć częściowo zrekompensować tę niesprawiedliwość, wprowadziłam prawie bezkosztowe przyjmowanie obywateli w Lublinie i w Olsztynie, tak aby obywatele chociaż raz w miesiącu w budynku urzędu wojewódzkiego mogli mieć kontakt z rzecznikiem praw obywatelskich.
Wystąpień generalnych, o których mówiłam, było ponad 120, a spraw, które podjęliśmy z własnej inicjatywy, 527. To pokazuje skalę spraw, w których mówimy o ogólnych impulsach koniecznych z punktu widzenia pracy rzecznika.
Rozpatrzyliśmy 32 224 sprawy. Przy zespole złożonym głównie z prawników, ale również z osób zajmujących się sprawami społecznymi, jest to bardzo duży wysiłek. Proszę zważyć, że wiele z tych spraw wymaga wielomiesięcznej pracy, ściągania akt sądowych i szczegółowej analizy.
Aż w 18 tys. spraw mogliśmy tylko pouczyć wnioskodawców o środkach, które im przysługują. O czym to świadczy? Świadczy to o tym, że ciągle brakuje odpowiedniej informacji prawnej. Zwykli obywatele błądzą w labiryncie naszego wymiaru sprawiedliwości i działania organów państwa. 18 tys. z nich byliśmy w stanie pomóc. Ilu z nich zostaje bez pomocy? Rząd nie tylko obecny, ale również poprzednie, które nie skonstruowały systemu bezpłatnej pomocy prawnej w Polsce, często argumentuje, że nie stać nas na to w obecnych warunkach kryzysowych. Chciałabym poddać tę kwestię pod rozwagę Wysokiej Izby.
Istotnie, potrzeby finansowe są ogromne i dlatego podzielam pogląd, że nie można w tej chwili budować od podstaw jakiejś równoległej administracji, a były takie marzenia w kolejnych rządach, która zajmowałaby się bezpłatną pomocą prawną dla obywateli. Jednak pewne środki mamy, w tym środki europejskie. W moim przekonaniu należałoby zrewidować proponowane przez poprzednich ministrów sprawiedliwości podejście tworzenia jakiejś superadministracji do tych celów, bo z tego, co widzę, ona nie powstanie w przewidywalnej przyszłości, a znajdującą się do dyspozycji sumę przeznaczyć na granty i konkursy dla tych podmiotów, które istnieją. To są uniwersyteckie poradnie prawne, to są poradnie prawne organizacji pozarządowych, poradnie takich fundacji, jak fundacja helsińska, to są wreszcie kościelne poradnie prawne, poradnie przy hospicjach czy przy ośrodkach pomocy dla osób najuboższych, w szczególności przy schroniskach dla osób bezdomnych.
(Poseł Andrzej Dera: Biura poselskie.)
Biura poselskie są kolejnym ośrodkiem nieodpłatnej pomocy prawnej. Dlatego jako rzecznik praw obywatelskich zaproponowałam odpowiednie szkolenia. Były to bardzo efektywne szkolenia dla pracowników biur poselskich co do tego, jak efektywnie przekazywać wnioski do biura rzecznika praw obywatelskich.
Dziękuję, panie pośle, za tę uwagę i zapraszam do kontynuowania tych szkoleń. Jeżeli pan poseł złoży odpowiedni wniosek, to za zgodą pani marszałek, pana marszałka jestem gotowa w każdej chwili zapewnić spotkanie z dyrektorami biura rzecznika praw obywatelskich dla szefów biur poselskich. To znacznie ułatwia udzielanie pomocy prawnej. Ale, panie pośle, to nie zastąpi systemu. Prawda? Pan pracuje ciężko, państwo pracują ciężko w biurach poselskich, my staramy się robić, co możemy, ale w dalszym ciągu jest ogromna luka.
Odbija się to na prawach obywateli. Docierają do mnie często naprawdę skrzywdzone osoby. Gdyby one otrzymały odpowiednią pomoc prawną na wczesnym etapie postępowania, to uniknęłyby dalszych miażdżących konsekwencji prawnych. Nie mamy w tej chwili takiego systemu.
Nie będę teraz przedstawiać szczegółowo liczby udzielonych porad, liczby przyjęć, prezentować detali działania naszego biura. Znajduje się to w sprawozdaniu. Myślę, że w części dyskusyjnej do tego wrócimy, ja chętnie szczegółowo naświetlę każdy fragment działalności Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Czas państwa posłów jest zbyt cenny, dlatego chcę się skupić na stanie praw i wolności obywatelskich, a jeżeli czas nam pozwoli, to potem przejdę do dalszych szczegółów technicznych.
W czym widzę najważniejsze dysfunkcje, najważniejsze braki funkcjonowania naszego państwa i to te braki, w których parlament, Wysoki Sejm mógłby wprowadzić odpowiednie zmiany? To przede wszystkim tworzenie prawa. W moim przekonaniu zdecydowanej reformy wymaga proces stanowienia prawa. To ważne, że zaczynają być realistyczne, jak wykazało moje spotkanie z sekretarzem stanu odpowiedzialnym za ocenę skutków regulacji, te działania, które wskazują, jakie są skutki uchwalanych praw. Jednak w dalszym ciągu w wielu przypadkach podstawowe standardy zaufania obywateli do organów państwa są podważane. Należałoby poprawić jakość prawa, lepiej identyfikować problemy społeczne, właściwie dobrać środki legislacyjne i uczynić proces legislacyjny uporządkowanym i przewidywalnym dla obywateli. Ciągle jeszcze zdarzają się pułapki prawne zastawiane na obywateli.
W dalszym ciągu mamy lukę dotyczącą procesu konsultacji społecznych. Było wiele projektów, wiele z nich rozpoczęło swój żywot parlamentarny, ale też tu, w tym gmachu, go zakończyło. W dalszym ciągu konsultacja powstających rozwiązań prawnych nie jest wystarczająca, a to odbija się na stosowaniu prawa. Widzieliśmy to bardzo dobrze na przykładzie, który właśnie w roku 2012 był tak bardzo widoczny. Myślę o ACTA, czyli o sprawach bardzo mocno dotyczących prywatności i praw osobistych obywateli, w których brałam udział bardzo intensywnie. Mój udział byłby zbędny, gdyby właściwie był skonsultowany proces powstawania aktów normatywnych i udział Polski w całej sprawie konwencji ACTA. To był akurat problem z happy endem, to Polska obudziła inne kraje Unii Europejskiej, to polskie protesty spowodowały, że europarlamentarzyści inaczej spojrzeli na proponowaną konwencję. Również obecne protesty Unii Europejskiej dotyczące poszanowania ochrony danych i prywatności miały swoje źródła w wypracowanym przez nas rozwiązaniu. W moim przekonaniu było ono jednak zbyt burzliwe w formie. Byłoby zupełnie wystarczające gdyby przez prawidłowe konsultacje nastąpiło to na wcześniejszym etapie tej sprawy.
Mamy do czynienia z krzywdą obywateli, która powstaje przez bezczynność parlamentu. Z całą powagą wszystkim klubom parlamentarnym chciałabym to przedstawić. Zaczyna to być problem nie tylko dla obywateli, ale również dla państwa, w tym dla samorządów terytorialnych. Zdaję sobie sprawę, jak złożona jest kwestia reprywatyzacji, ale brak ustawy, brak nawet zaawansowanych prac nad projektem, nie sprawił, że reprywatyzacja nie przebiega, ona się toczy. Toczy się wyrywkowo w sądach, dostępna dla bogatszych obywateli, tych, których stać na fachową pomoc prawną, z pokrzywdzeniem takiego człowieka, który podszedł do mnie w Białymstoku i pokazując wszystkie swoje dokumenty, wskazywał, że ubiega się o przywrócenie prawa własności warszawskiej nieruchomości od 20 lat. To dotyczy również tych obywateli, których stać na pomoc prawną. Nieruchomości są odzyskiwane w sposób niejednolity. Problem jest szczególnie dramatyczny w Warszawie, ale dotyczy wielu nieruchomości i miast w naszym kraju. Za chwilę parlament zderzy się z problemem lasów.
Dotychczas była to przede wszystkim kwestia sprawiedliwości społecznej. To parlament musi wypracować, jaki procent wartości w ramach reprywatyzacji może być zwrócony. Jeżeli to będzie 10, 15, 20, 30%, tyle, na ile stać państwo, myślę, że będzie się można z tym pogodzić. Natomiast w tej chwili jedni odzyskują 100%, a inni nic. Jedni nie odzyskują, bo ich nieruchomość została na przykład zniszczona w II wojnie światowej, inni mieli więcej szczęścia i odzyskują całość. Co więcej, skala tego odzyskiwania, między innymi przez przyjętą zupełnie cicho i niezauważalnie odmienną wykładnię biegłych i doktryny, sprawi, że niektóre samorządy już wkrótce mogą stanąć przed widmem ruiny. Nie mamy tylu pieniędzy, w sytuacji kiedy pojawiają się roszczenia dotyczące obecnej ceny rynkowej nieruchomości, a nie uprzedniej. W tej chwili są to już sumy 50, 60, 70 mln, które są równe budżetom samorządów. To sytuacja, w której bezczynność parlamentu może doprowadzić do ruiny samorządów, a więc zrujnowania państwa, oraz do trwałego pokrzywdzenia tych obywateli, którzy nie otrzymają jakiejkolwiek rekompensaty, w sytuacji gdy niektórzy zdołają się dobić sprawiedliwości. Nie obciążam ich żadną odpowiedzialnością, oni walczą o swoje prawa.
Parlament nie był w stanie wypracować konsensusu dotyczącego tego, w jakim zakresie dokonujemy reprywatyzacji, co robimy z pomnikami kultury narodowej, jakie zasady tu obowiązują. W pełni zdaję sobie sprawę z komplikacji międzynarodowych, ale od tego mamy parlament. Nie ma innego parlamentu w Polsce. Odpowiedzialność jest tu, w tej sali. To jest rzeczywiście odpowiedzialność, jak mówiono w przedwojennych konstytucjach, przed Bogiem i historią. Sytuacja jest dramatyczna i to, co jest w tej chwili częścią mojego wystąpienia, nie jest kwestią koniunkturalną czy kwestią sprawozdania. To jest kwestia stabilności finansowej państwa oraz trwałego pokrzywdzenia pokolenia, które odchodzi. To jest również ciężkie pokrzywdzenie osób, które zamieszkują w tych reprywatyzowanych nieruchomościach. Mamy do czynienia z sytuacją, w której ich sytuacja prawna jest niepewna, bywają usuwani brutalnie przez wynajęte firmy. Moje pretensje do prokuratury i do Policji dotyczą tego, że odmawiano interwencji w tych sprawach, np. w Poznaniu zwracałam się w takiej sprawie bardzo stanowczo.
Być może Wysoka Izba powinna rozpatrzyć przywrócenie kategorii przemocy pośredniej, ponieważ do wzburzenia doprowadza mnie argumentacja organów wymiaru sprawiedliwości. W odpowiedzi na moją interwencję, aby udzielić pomocy lokatorom zalewanym fekaliami, pozbawionym wody i prądu, również w zimie, słyszę, że nie dzieje się nic złego z punktu widzenia prawa karnego, bo przemoc nie dotyczy osób, tylko przedmiotów. Przy takiej logice postępowania mogę sobie wyobrazić różne przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, kiedy zostawimy tylko jakiś przedmiot, który ma wybuchnąć albo o który przyszły denat ma się potknąć i zabić, i powiemy, że przecież nie dokonano żadnego przestępstwa. To jest argumentacja ad absurdum. Jeżeli to Policji i prokuraturze nie wystarcza, to proszę rozważyć przywrócenie kategorii przemocy pośredniej. Powoduje to również wzburzenie i niechęć wobec organów ustawodawczych, a nie tylko wykonawczych.
Jeżeli chodzi o prawo do sądu i o brak informacji prawnej, to w dalszym ciągu niewystarczające są działania dotyczące tego prawa w przypadku ludzi ubogich.
Wysoki Sejmie, zmian wymaga tu nie tylko postępowanie organów w zakresie stosowania prawa. Chodzi konkretnie o pokrzywdzenie osób bardzo ubogich, które docierają do mnie, kiedy z proceduralnego punktu widzenia jest już za późno, abym tej pomocy mogła udzielić. Dotyczy to osób, jak pan Knurowski, które potem tygodniami koczują przed urzędem rzecznika w nadziei, jak mi mówią, że rzecznik może wszystko. Rzecznik jednak wyczerpał już wszystkie środki prawne. Gdyby taka osoba trafiła do nas wcześniej, moglibyśmy pomóc. Czasami są to tacy przedsiębiorcy jak pan Bolek z Katowic, w sprawie którego Trybunał Konstytucyjny uchylił podstawę odpowiedzialności, ale zdrowia jego najbliższych, własnego przedsiębiorstwa i wiary w państwo prawa nikt mu już nie przywróci. To była droga przez mękę. Moja prośba jest więc taka, aby zwrócić uwagę na prawo do bezpłatnej pomocy w postępowaniu sądowym. Cóż się bowiem dzieje? To nie są tylko tradycyjni ubodzy. Pamiętajcie państwo, że do tej kategorii niestety należą często w Polsce rodziny wielodzietne i tzw. nowi ubodzy, czyli młode pokolenie, które wpadło w pułapkę zadłużeniową, wzięło zbyt wiele kredytów, a potem straciło pracę. To są nawet często ludzie wykształceni, ale w rozpaczy, w pułapce zadłużeniowej nie są w stanie dać sobie rady.
Chciałabym Wysokiej Izbie przedstawić konkretne postulaty, których realizacja bardzo ulżyłaby pokrzywdzonym obywatelom. Niektóre nasze odkrycia, wskazane tu przez panów dyrektorów z Zespołu Prawa Karnego, ale również przez Zespół Prawa Cywilnego, przez obecną tu panią dyrektor, są tak bulwersujące, że aż absurdalne. Proszę państwa, pozwalamy na to, aby odmowa wszczęcia dochodzenia, zawieszenie i umorzenie przez prokuratora nie miały obligatoryjnego uzasadnienia, czyli dopuszczamy do tego, żeby obywatel w ogóle się nie dowiedział, z jakiego powodu odmówiono mu wszczęcia postępowania. Chodzi mi o często zdesperowanych członków rodzin dotkniętych przemocą czy walczących o prawa swoich dzieci. Koniecznie trzeba zmienić ten przepis. Tworzy się obszary, co założono przy tworzeniu ustawy o prokuraturze, które miały być wypełnione dobrą wolą prokuratorów. Miało być rzeczą oczywistą, że takie postanowienia się uzasadnia. Okazało się jednak, że to nie jest oczywiste, jeżeli Wysoka Izba tego nie nakazała, i następuje tutaj bardzo niedobra praktyka. A jak człowiek ma złożyć zażalenie na to, że odmówiono mu wszczęcia dochodzenia, np. w sprawie wypadku drogowego, w którym zginęło jego dziecko, jeżeli nie wie nawet, jakie były podstawy odmowy? Pozostawiam to sumieniu państwa posłów.
Kolejna kwestia to brak dostępu do akt postępowania karnego dla rodzica pokrzywdzonego małoletniego - weźmy np. ten śmiertelny wypadek drogowy - który nie został dopuszczony do działania w sprawie karnej w charakterze strony. Mieliśmy takie dramatyczne sprawy, w których dochodziliśmy z kasacjami do Sądu Najwyższego. Jeżeli prokurator odmówił postępowania, to rodzic, matka czy ojciec, ma przynajmniej prawo, żeby spojrzeć w akta i zobaczyć, na jakiej podstawie do tego doszło, co się dzieje. To wymaga szybkiej punktowej nowelizacji. To jest gehenna bardzo wielu rodziców, z którymi spotkałam się odrębnie, zwłaszcza takich, którzy stracili dzieci w wypadkach drogowych. Niestety dochodzenia w sprawie śmiertelnych wypadków drogowych, szczególnie takich, w których zginęły dzieci, są często wadliwie prowadzone. Wielokrotnie występowałam w tej sprawie i głównym problemem są biegli, którzy są słabo opłacani, często niewłaściwie dobierani, a gdyby rodzic miał wgląd w akta, mógłby zobaczyć, co naprawdę się stało. W tej chwili takiego prawa nie ma.
Jesteśmy tacy dumni z zakresu naszej wolności i z naszych paszportów, które mamy w domu, ale chodzi mi też o sytuację, w której nie ma sądowej kontroli nad decyzją procesową odmawiającą wydania dokumentu paszportowego lub unieważniającą go w trybie administracyjnym takiemu podejrzanemu, wobec którego nie uchwalono zakazu opuszczania kraju - budzi to wątpliwości i każe się tłumaczyć przed organami międzynarodowymi. Ja nie mówię o tych, którym zakazano opuszczania kraju. Proszę bardzo, co do tego jest pełna zgoda, ale w innym przypadku?
Nie ma także możliwości wznowienia postępowania mandatowego, a przecież krzywda może też dotyczyć mandatu, a nie od razu grozy śmierci, kalectwa, zbrodni. To może być poczucie krzywdy, że zapłaciłem mandat na podstawie prawnej, która została uznana przez Trybunał Konstytucyjny za sprzeczną z konstytucją. Myślę o sytuacji, w której już obywatel to widzi: Tak jest, dali mi mandat, podstawa prawna została ogłoszona przez trybunał jako nieważna. I co dalej? Dlaczego nie mogę wznowić postępowania?
Dla młodego pokolenia, którego reprezentantów na galerii witam bardzo serdecznie, dziękuję za przysłuchiwanie się wystąpieniu rzecznika praw obywatelskich, na pewno ważne są wolność słowa i prawo do informacji, zwłaszcza w epoce Internetu. Starałam się razem z moimi współpracownikami, z obecnymi tu zastępcami panem Stanisławem Trociukiem i panem Ryszardem Czerniawskim, zwracać na to szczególną uwagę. Potrzebujemy jawności i przejrzystości. Dzisiejszy obywatel to nie jest człowiek, który nie poszukuje informacji. Nawet dzisiejsi lekarze skarżą się, że pacjent, zanim do nich przyjdzie, wygoogluje sobie masę informacji na temat swojej dolegliwości do tego stopnia, że potem polemizuje z lekarzem co do stosowanych metod leczenia oraz chce rozmawiać z nim jak równy z równym. Musimy wziąć pod uwagę to, że obywatele się zmieniają, a wiele uzgodnień procesowych, ustaleń procesowych jest z poprzedniej epoki. To wymaga również zmian w procesie udostępniania informacji publicznej. Praktycznie zamiast parlamentu kto wziął, proszę państwa, to w swoje ręce, ponieważ państwo tego nie uregulowaliście? Orzecznictwo sądowe. Kawałek po kawałku reguluje ono te kwestie. Ale równocześnie natrafiamy tam na problemy. To był jedyny przypadek, kiedy miałam wątpliwości co do zakresu poszerzania wolnego dostępu do informacji publicznej. Akurat w zakresie wolnego dostępu do informacji publicznej poszliśmy bardzo daleko. I nie widzę powodu, dla którego za niektóre informacje przedsiębiorcy zagraniczni nie mieliby płacić, skoro nasi przedsiębiorcy płacą za granicą. Otworzyliśmy się w takim stopniu, że może to budzić czasami wątpliwości z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa w niektórych kwestiach, a w sprawach, które są istotne dla obywateli, czyli w sprawie podsłuchów i billingów oraz nadmiernej swobody danej służbom specjalnym przez Wysoką Izbę, w moim przekonaniu, nie mamy właściwych regulacji.
Chcę tu wyraźnie podkreślić - to troszkę tak jak z kwestiami na przykład multipleksu - że postęp technologiczny wyprzedza czasami działania prawne. Mamy do czynienia z sytuacją, w której kiedyś wykaz rozmów telefonicznych nie wydawał się danymi wrażliwymi. Bo cóż komu z wykazu? A tymczasem każdy z państwa obecnych na galerii w ciągu piętnastu minut może być bardzo dokładnie określony według mapy kontaktów socjalnych tylko na podstawie połączeń z telefonu komórkowego. Po przepuszczeniu przez odpowiednie oprogramowanie, również w odniesieniu do posłów znajdujących się na tej sali, można w ciągu kilkunastu minut ustalić, z kim łączą was silne więzy, jaka jest mapa waszych przyjaciół, jakie są wasze przekonania i poglądy. Dawniej wykaz rozmów nie był daną znaczącą i wrażliwą, w tej chwili jest, może być śmiertelnie niebezpieczny, jeżeli ktoś chciałby dla przestępczych celów go użyć.
Państwo ma prawo do bezpieczeństwa. Służby specjalne stoją na straży tego bezpieczeństwa. Są one za skalę billingów i podsłuchów krytykowane przez media. Ale rozwiązanie sprawy leży w państwa rękach, co oczywiście nie oznacza, że nie prowadzę intensywnego dialogu z kierownictwem tych służb, wskazując, i takie debaty zorganizowaliśmy, że domagam się od nich przestrzegania standardów. Byłoby jednak obu stronom znacznie łatwiej, gdyby parlament uregulował to ustawowo. Jeżeliby zdarzył się w Polsce zamach terrorystyczny, który, mam nadzieję, nigdy się nie zdarzy, ale gdyby coś takiego się stało, to wtedy wybuchną pretensje do organów państwa, w tym do parlamentu, co do ustawowego uregulowania tych kwestii. To jest bardzo pilna sprawa. Te klauzule generalne, które istnieją, są przestarzałe, nie uwzględniają postępu technicznego, zagrażają wolności i narażają istniejące służby bezpieczeństwa państwa, służby specjalne, na zarzuty łamania praw i wolności obywateli, a one tłumaczą się: my tylko wykorzystujemy instrumenty prawne, które parlament dał nam do dyspozycji.
Jeżeli chodzi o wolność osobistą - sądzę, że ta sprawa powróci w debacie - to chcę z całą mocą podkreślić, że uznanie przez Trybunał Konstytucyjny, że nieokreślenie jednoznaczne przesłanek przedłużenia tymczasowego aresztowania po wydaniu przez sąd pierwszej instancji pierwszego wyroku w sprawie nie spełnia testu proporcjonalności i jest niezgodne z konstytucyjnym nakazem jednoznacznego określenia przesłanek pozbawienia wolności, oznacza, że jest konieczna pilna nowelizacja procedury karnej. Wykonywanie tymczasowego aresztowania jest bardzo dotkliwe dla danej osoby, więc ta osoba musi mieć przynajmniej pojęcie, jak długo to może potrwać. Nie może ona pozostawać w poczuciu stałego zagrożenia i nie może być przedmiotem nieludzkiego traktowania. Sprawdzamy to w ramach tak zwanego krajowego mechanizmu prewencji, wizytacji miejsc pozbawienia wolności w naszym kraju.
Kontrola osobista przeprowadzana przez Policję i inne służby ma ścisły związek ze sferą nietykalności i wolności osobistej. Chciałabym zasygnalizować Wysokiej Izbie, że tu również jest pilna konieczność nowelizacji ustawy, ponieważ to jest sprawa bezpieczeństwa samych funkcjonariuszy. Oni chcą mieć podstawę ustawową. Jeżeli się precyzyjnie nie określi, co im wolno, a czego nie, naraża się ich na postępowanie karne w przypadku śmierci zatrzymanego, a ich sytuacja jest wtedy o wiele trudniejsza. Tymczasowe aresztowanie, pozbawienie wolności na podstawie decyzji prokuratora musi być stosowane zgodnie ze standardami państwa prawnego. Nie może być takiej sytuacji, że, obciążany często zresztą przez osobę podejrzaną lub przez recydywistę, obywatel, który zgłasza się na każde wezwanie do prokuratury - co innego, jeżeli uchyla się od tego wobec wymiaru sprawiedliwości, wtedy istnieją wszelkie przesłanki, żeby go zatrzymać - na każde żądanie, wykonuje wszystkie ciążące na nim obowiązki procesowe, spełnia te obowiązki - a obecnie mamy do czynienia z taką sytuacją - nie ma żadnej gwarancji, że o szóstej rano nie zostanie aresztowany, nie zostanie pozbawiony wolności, choć nie jest to racjonalne w świetle postępowania karnego, nie jest to do pogodzenia ze standardami państwa prawnego.
Sądzę, że w tracie dyskusji będziemy wracali do najbardziej znanego przypadku śmierci pani poseł Barbary Blidy, która kiedyś zasiadała w tych ławach, ale jest więcej takich przypadków.
Drastyczny przypadek, który w tej chwili analizujemy, z wniosku pana Jarosława Kaczyńskiego, to jest sytuacja pana wójta Obajtka, wójta gminy Pcim. Będzie to podstawa do naszych dalszych działań. Ponieważ tych przypadków jest zbyt wiele, przygotowuję wystąpienie generalne, w którym przedłożę Wysokiemu Sejmowi wszystkie te drastyczne przypadki. Nie wszyscy bowiem dotknięci drastycznie ludzie byli osobami medialnymi, znanymi, których losem interesuje się opinia publiczna. To byli często przedsiębiorcy, to byli często ludzie zupełnie nieznani - pomówieni, to byli czasem funkcjonariusze publiczni, samorządowcy, policjanci. Obywatel w naszym kraju musi mieć pewność, że jeżeli przestrzega prawa, jeżeli również przestrzega prawa, będąc już podejrzanym czy będąc świadkiem w sprawie, stawia się na wezwanie państwa, nie stwarza niebezpieczeństwa swoim działaniem... W bardzo wielu przypadkach, które analizowałam, nie było żadnej możliwości mataczenia, bo zwykle to jest wymówką, bo na przykład sprawa już była sprzed wielu lat albo wszyscy, z którymi podejrzany mógłby mataczyć, już byli pozbawieni wolności. Nadużywanie takich środków pozbawia obywateli elementarnego poczucia bezpieczeństwa.
Oczekuję solidarności państwa posłów z moimi działaniami w interesie obywateli w tej sprawie. Rządy się zmieniają, państwo się zmienia, mijają lata. Każdy z państwa któregoś dnia może być dotknięty tym samym. Możecie się państwo kiedyś zdziwić, że dotyczy to przecież was, a macie całkowicie czyste sumienie. Mam dziesiątki spraw ludzi o całkowicie czystym sumieniu. Dlatego zanim ktoś z państwa moje działania w tym zakresie podda miażdżącej krytyce, to prosiłabym, aby zastanowił się również nad własną przyszłością i aby pamiętał, że w przypadku gdyby go to dotknęło - lub ją dotknęło - rzecznik praw obywatelskich, ktokolwiek nim będzie, na pewno nie odmówi mu swojej pomocy. I wtedy proszę zwracać się do nas z całkowitym zaufaniem. Ale trzeba usuwać ustawowe możliwości istnienia takiej sprawy.
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo obywateli, to tego rodzaju środki przymusu dotyczą też działań Policji. Mamy również kolejną lukę. Rzeczywiście wiem, że parlament jest przeciążony, przepracowany - patrzę tu na pana posła, pana marszałka Zycha, który wiele lat w parlamencie przecież spędził w tej roli - ale jeżeli mamy sytuację głębokiej patologii rozwiązań dotyczących osób nietrzeźwych, to trzeba, Wysoki Sejmie, to zmienić. Według raportów NIK 50% funduszu antyalkoholowego jest wydawane przez samorządy i przez inne organy państwa niezgodnie z przeznaczeniem. Osoby nietrzeźwe zatrzymywane są jak dawniej w izbach wytrzeźwień. Izby wytrzeźwień często nie spełniają odpowiednich standardów, są trochę anachronicznym urządzeniem, ale ich likwidacja bez żadnej alternatywy skazuje Policję... Mam wiele skarg policjantów - nie mówiąc już o osobach nietrzeźwych, które były tym dotknięte - na to, że oni nie są przystosowani, przygotowani do oceny, czy osoba nietrzeźwa nie jest w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia. Stan nietrzeźwości jest naganny społecznie, ale nie jest przestępstwem zasługującym na karę śmierci. A tymczasem ilość przypadków zgonów osób nietrzeźwych na posterunkach Policji przybrała taki rozmiar, że ja się muszę tłumaczyć wobec organów międzynarodowych. Szpitale również bronią się rękami i nogami. Mam skargi szpitali, a także pacjentów, którzy byli skazani na takie towarzystwo w izbie przyjęć, podczas wielogodzinnego czekania, gdy była agresywna osoba nietrzeźwa. Lekarze mówią, że czują się zagrożeni i narażeni. Izby wytrzeźwień są krytykowane w kontekście europejskim i europosłowie proponują, żebyśmy je jak najszybciej likwidowali. Co robić w tej sytuacji? Przeprowadziliśmy z udziałem pana rzecznika Czerniawskiego konferencję na ten temat w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej z wszystkimi zainteresowanymi. Są modele w Polsce, są miasta w Polsce, które w ramach innowacji społecznych znalazły wyjście. Taki model ma Bytom. To jest centrum zwalczania uzależnień. To nie jest osobna izba wytrzeźwień. Ona jest zintegrowaną częścią całego zespołu pomocy rodzinie, interwencji kryzysowej. Nie ma tam szyldu: izba wytrzeźwień. Osoba, wychodząc z takiego centrum po wytrzeźwieniu, od razu trafia na wejście do ośrodka terapii. Jest psycholog, jest ośrodek pomocy rodzinie, są fachowcy, którzy mogą ocenić stan. A to wszystko da się finansować z funduszu antyalkoholowego. To wszystko zależy tylko od państwa. To jest jedna wola parlamentu, to jest jedna krótka ustawa, to jest wykorzystanie modelu, który został zweryfikowany na tej konferencji przez specjalistów z wszystkich możliwych ugrupowań i z wszystkich możliwych stron. To po prostu wymaga interwencji, ponieważ w innym razie będą przypadki utraty życia. Policja jest udręczona i nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa, a świetni fachowcy, których już mamy, marnują się, bo nie ma ich z czego opłacić.
Ochrona zdrowia stanowi nasze szczególne zmartwienie. Powiem jeszcze może tylko o trzech problemach, zasygnalizuję następne i pozwolę sobie kolejne rozwinąć już na skutek interwencji i pytań państwa posłów, jeżeli oczywiście pan marszałek wyrazi na to zgodę.
Niestety nasza współpraca z ministrem zdrowia nie układała się dobrze. Mimo prób podejmowanych z mojej strony, mimo szeregu obietnic, mimo mojej wizyty w resorcie są ministrowie, z którymi współpraca układa mi się doskonale, i są tacy, którzy ignorują moje działania.
Czy to oznacza, że rzecznik jest wtedy bezbronny? Nie. Składam wniosek do Trybunału Konstytucyjnego i tak sobie z tym poradzę, jeżeli rozporządzenie jest nielegalne. Wykonuję misję pojednawczą, proponuję, żeby resort zmienił nielegalne przepisy albo rozwiązał jakiś strasznie dramatyczny dla obywateli problem. I są resorty, z którymi można rozmawiać - ostatnio bardzo dobrze układa się współpraca z resortem pracy, za co bardzo dziękuję - natomiast z resortem zdrowia jest to trudne. Wtedy muszę odwołać się do trybunału. Co to oznacza? Że narażam państwo i sędziów trybunału na koszty, na pracę w prostej sprawie.
Proszę państwa - odwołuję się tutaj i do galerii, i przede wszystkim do Wysokiej Izby - czy naprawdę trzeba wielkich ekspertyz, żeby zrozumieć, że niewłaściwa jest sytuacja, w której na skutek błędu prawnego - nie będę tu już czyniła wyrzutu Wysokiej Izbie - lekarz geriatra nie może w Polsce przepisać balkonika, kuli i buta ortopedycznego? Czy naprawdę trzeba długo zastanawiać się nad tym, że ten błąd trzeba usunąć? Wskazuję na to palcem, składam wizytę z panią dyrektor Łakomą, rozmawiamy z ministrem zdrowia i otrzymuję na to odpowiedź, że owszem, ten błąd zostanie usunięty, ale za dwa lata, bo sprawa jest bardzo złożona.
Jeżeli mamy interwencję, w której w ostatniej chwili udało się zapobiec dramatycznym skutkom przed wejściem w życie ustawy... To jest moja wielka prośba do Wysokiej Izby i do najbardziej doświadczonych parlamentarzystów. Jest potrzebne to, aby już po uchwaleniu ustawy czy przed uchwaleniem jeszcze raz spojrzeć na całościowy tekst po wielu poprawkach. To państwa akt normatywny w trakcie uchwalenia, z najlepszymi państwa intencjami, Wysoka Izbo, o mało nie doprowadził do uśmiercenia wszystkich hospicjów w Polsce. Dopiero delegacja prowadzącego wiele hospicjów Caritasu i nasze wspólne interwencje doprowadziły do tego, że udało się jeszcze wprowadzić zmiany. Ale każdy przepis może doprowadzić do lawinowych, kaskadowych zmian.
Cenię ekspertyzy Biura Analiz Sejmowych, ale proszę państwa, w porównaniu z innymi parlamentami świata nie ma jeszcze nowoczesnego ośrodka oceny skutków regulacji projektów poselskich. Nie może być tak, że minister, który ma kłopoty w uzgodnieniach międzyresortowych, a często ma słusznie kłopoty, bo projekt jest niemądry, załatwia sobie obejście u znajomego posła, poseł składa projekt poselski, a państwo - to jest moja szczególna prośba do Prezydium Sejmu i do pana marszałka - nie dokonujecie oceny skutków tej regulacji, i to nie tylko skutków finansowych. Bywają katastrofalne skutki społeczne.
Moim marzeniem kiedyś był parlament, w którym elementem kariery posła wykazywanym przed wyborami byłoby pokazanie, ile złych przepisów państwo usunęliście, do uchwalenia jakich ustaw nie dopuściliście, bo to też jest miara sukcesu. I państwo to robicie w komisjach, tylko że tego typu sukcesy przemijają bez śladu i nie są nagłaśniane przez media, a powinny.
Kolejne punkty mojego wystąpienia to prawo do zabezpieczenia społecznego i pomocy społecznego, przestrzeganie praw obywateli w sprawach mieszkaniowych, ochrona praw konsumentów, sytuacja osób pozbawionych wolności i implementacja prawa europejskiego. Ponieważ spodziewam się pytań, które do tego nawiążą, pozwolę sobie dokonać już zasadniczego skrótu, w szczególności ze wskazaniem, że sprawy zabezpieczenia społecznego i pracy zamierzam uczynić moim priorytetem na kolejne dwa lata, oprócz istniejących priorytetów dotyczących prawa osób starszych, prawa imigrantów i prawa osób niepełnosprawnych. Dlatego moje wystąpienie w przyszłym roku będzie skupione wokół tej kwestii.
Natomiast powiem jeszcze o prawach podatników i przedsiębiorców. Poświęciłam tej kwestii moje wystąpienia przed Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym w tym roku.
Proszę państwa, bywa tak, że ustawa wymaga interpretacji. To nic nagannego. Bywa tak, że ustawa wymaga kilku interpretacji. To też się zdarza. Nie jesteście państwo omnibusami, sytuacja społeczna jest różna, prawo może wymagać zmian. Prawo podatkowe jest jednak podstawowym prawem dla obywatela, musi być jasne i czytelne. Tymczasem proszę zgadnąć, ile jest punktów dotyczących wyłączeń podatkowych przy podatku dochodowym, które ma opanować zwykły obywatel, który jest zwykły w tym sensie, że nie jest prawnikiem. Ile? Proszę zaproponować, ile mamy punktów dotyczących wyłączeń podatkowych w ustawie o podatku dochodowym. Może z galerii. 137. Proszę mi wskazać obywatela, który opanuje te 137 punktów. A ilu interpretacji podatkowych w ubiegłym roku udzielił, wydał minister finansów? 37 tys.
Proszę państwa, Wysoki Sejmie, ustawa, która wymaga 37 tys. interpretacji - jesteśmy rekordzistą świata - wymaga pilnej zmiany, zwłaszcza że z tą lawiną próbują sobie wszyscy radzić. Próbuje sobie radzić Naczelny Sąd Administracyjny. O jakości tych interpretacji świadczy fakt, że 60% interpretacji jest uchylanych. Następnie ta fala interpretacji dotarła do Naczelnego Sądu Administracyjnego i kompletnie zakorkowała sądownictwo administracyjne. Dotychczas byliśmy dumni, że sądy administracyjne działają terminowo. Proszę już o tym zapomnieć. Są sądy, w których 60% spraw to są sprawy interpretacji podatkowych. Do czego dopuściliśmy? Próbuje sobie z tym radzić nauka prawa administracyjnego, rozdzielając te interpretacje, próbując je jakoś opanować. Próbują sobie radzić sędziowie. Wreszcie próbuje to opanować Ministerstwo Finansów w taki sposób, że proponuje, żeby np. wprowadzić opłatę 25 tys. od interpretacji pro futuro.
Wysoka Izbo! A co z równością wobec prawa? Ktoś, kto nie ma 25 tys. na zbyciu, nie ma prawa do interpretacji? Co z drobnymi przedsiębiorcami? To jest ustawa, która wymaga pilnej zmiany, zważywszy zwłaszcza na interpretacje na przyszłość, bo można jeszcze teoretycznie usprawiedliwiać tę niedoskonałość ustawy, za którą jesteście państwo odpowiedzialni jako posłowie, tym, że muszą być interpretacje dotyczące stanu prawnego, ale na przyszłość jest to ogromna pokusa korupcyjna. Wystarczy nieraz nieobecność urzędnika, np. z powodu zwolnienia lekarskiego i braku zastępstwa, żeby przy milczącej aprobacie w wyniku interpretacji podatkowej Skarb Państwa poniósł ogromne straty.
Prawa przedsiębiorców są przedmiotem mojego głębokiego zainteresowania. Wiem, że są projekty dotyczące rzecznika przedsiębiorcy. Gdyby wysoki parlament dał mi 1/10 kwoty, którą planuje na stworzenie urzędu rzecznika przedsiębiorcy, to mogłabym przeznaczyć nie dwie osoby do zajmowania się przedsiębiorcami, tylko np. osiem czy dziesięć osób i zapłacić za ekspertyzy, których w tej chwili nie jestem w stanie zlecić. Natomiast wszystkie zespoły zajmują się przedsiębiorcami. Zapraszam państwa posłów, panie i panów posłów, do współpracy. Myślę, że to powinna być nasza wspólna troska. Nie będę rozszerzała. W przedstawionym Wysokiej Izbie sprawozdaniu mamy szereg punktów, na które możecie państwo zwrócić uwagę.
Proponuję również działania społeczne. Chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na to, że firmy rodzinne - w przeciwieństwie do gospodarstw rodzinnych - nie mają gwarancji konstytucyjnych. Również gwarancja konstytucyjna gospodarstw rodzinnych - o to mam troszkę żal, panie marszałku, do państwa ugrupowania - nie została wystarczająco wyeksponowana w istniejącym porządku prawnym, co sprawia, że chociaż rolnicy mają gwarancję konstytucyjną dla gospodarstwa rodzinnego, to w gruncie rzeczy nie mogą jej przełożyć na żadne działanie prawne. Zapraszam do rozmowy na ten temat.
Firmy rodzinne są oparciem w kryzysie. To nie są globalne korporacje, które mogą łatwo przenieść produkcję w inny koniec świata. One chronią przed emigracją ludzi młodych, bo zatrudniają następne pokolenia. One chronią prawa osób starszych, bo senior w firmie ma swoje miejsce. One odpowiadają mentalności Polaków - widzimy to po ogromnym wysypie firm rodzinnych. A prawo jest ślepe na ich istnienie.
Zapraszam. Rozmawiałam już na ten temat z panem wicemarszałkiem Sejmu. Uzyskaliśmy również przychylność pana prezydenta, żeby w Kancelarii Prezydenta RP, u pana prezydenta odbyła się debata na temat firm rodzinnych. Byłabym bardzo zadowolona, gdybyśmy zrobili taką debatę w parlamencie. Nie ingeruję w proces legislacyjny. To panie i panowie posłowie wiedzą najlepiej, jakich zmian dokonać w prawie, aby pozycja firmy rodzinnej była lepsza. Wtedy możemy pomyśleć, czy tego nie rozszerzyć, bo w końcu dlaczego ma być gwarancja tylko dla gospodarstwa rodzinnego, czyli rolniczej firmy rodzinnej, a nie ma być gwarancji, zgodnie z zasadą równości wobec prawa, dla firmy rodzinnej, której np. właściciel może mieszkać na tej samej wsi, być sąsiadem zza płotu? Jeden ma gospodarstwo rodzinne, a drugi ma rodzinny warsztat naprawy samochodów i ciągników. Czym to się różni? Dlaczego ta gwarancja nie ma być rozciągnięta?
Oprócz naszych zasadniczych zadań, o których mówiłam, rzecznik praw obywatelskich jest odpowiedzialny również za konwencje. W różnych krajach powstają osobne organy do tych spraw. W tej chwili ma trzy konwencje. Ich dodatkowa realizacja bez wielkich środków budżetowych albo początkowo wręcz bez żadnych środków budżetowych jest ogromnym obciążeniem naszego biura, ale chwalebnym i niesiemy to obciążenie. Jest to przede wszystkim to zadanie, które przejął pan doktor Kochanowski, mój poprzednik. Mówię o krajowym mechanizmie prewencji. On przejął to bardzo heroicznie, bo na podstawie obietnic parlamentu, że dostanie na to środki.
Według standardów ONZ muszę mieć 37 osób, żeby móc dokonywać wizytacji we wszystkich aresztach, więzieniach czy zakładach karnych, zakładach psychiatrycznych i domach pomocy społecznej w Polsce w sposób regularny, absolutnie niezapowiedziany. Każdego może to dotyczyć. Mieliśmy do czynienia z osobą, która była dwa lata przetrzymywana na podstawie spisku swoich koleżanek z pracy w zakładzie psychiatrycznym, dopóki nie udało się nam tej osoby uwolnić. Mamy do czynienia z sytuacjami, które wymagają interwencji w zakładach karnych. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy 76 godzin byli przetrzymywani w pasach. Można sobie wyobrazić to, co jest już właściwie uznane za torturę, a nie tylko nieludzkie traktowanie. To wszystko jest wykrywane przez Zespół ˝Krajowy Mechanizm Prewencji˝.
Przedkładam Wysokiej Izbie i komisji budżetowej prośbę, abyśmy chociaż trochę doszli do tego standardu, bo w tej chwili mam 13 osób, a to i tak dzięki działaniom Wysokiego Sejmu, za które bardzo dziękuję, bo było 4-5 osób. To była kpina, a nie wizytacje. Mam 13 osób, a powinnam mieć 37 osób. Tłumaczę się na każdych międzynarodowych posiedzeniach i przy każdej wizytacji. Gdybym doszła chociaż do 20 etatów - bo nie oczekuję cudów - gdybym mogła mieć chociaż 20 etatów, potrzebuję tam bowiem i lekarza, i psychiatry. W ogóle nie jestem jeszcze w stanie wizytować domów seniora, a często, w coraz większym stopniu, następuje prywatyzacja domów seniora i jeżeli nie są one państwowe i nie czerpią ze środków publicznych, to bardzo utrudniona jest kontrola w takich zakładach. Mogę, na podstawie konwencji, wejść do każdego domu, ale musicie mi państwo dać do tego ludzi. Tak jak mówię: ma być 37 etatów, mam 13. Gdybym tym razem mogła dostać chociaż 7 etatów, będę mogła wykazać postęp, bo cały czas uspokajam, że co roku jednak kogoś dostajemy.
Drugą konwencją jest konwencja antydyskryminacyjna. Po dyskusjach z panem Stanisławem Trociukiem, moim zastępcą, byliśmy bardzo sceptyczni co do przejęcia obowiązków wynikających z tej konwencji. Do dzisiaj jestem sceptyczna, bo jest pewien fragment obowiązków wynikających z konwencji, których z punktu widzenia konstytucyjnego, jako rzecznik, nie mogę wykonywać, ale w interesie państwa i jego budżetu trzeba byłoby stworzyć urząd obejmujący co najmniej 100 etatów, przejęliśmy te obowiązki, musimy też dokonywać badań niezależnych raportów z tym związanych. Mogę powiedzieć, że to był ogromny wysiłek zespołu społecznego i zespołów merytorycznych, które mają do czynienia z dyskryminacją, czyli zespołu prawa konstytucyjnego, zespołu prawa administracyjnego przede wszystkim, ale również innych zespołów, zespołów prawa karnego.
Proszę państwa, chodzi przede wszystkim o przemoc wobec ludzi starych. Przygotowaliśmy raport o przemocy wobec starszych kobiet - dramatyczne historie. Prawa osób niepełnosprawnych, prawa osób starszych od początku były moim priorytetem - priorytetem, który, kiedy obejmowałam urząd, był wyśmiewany, szydzono z tego, że w Polsce rzekomo naruszane mają być prawa osób starszych - jak również los ludzi starych, którzy są izolowani, wyśmiewani, których się publicznie upokarza, na przykład w banku, w którym człowiekowi, który musi skorzystać z toalety, odmawia się tego, po czym urzędniczka go wyśmiewa przy wszystkich, mówiąc, że jeśli ktoś jest w takim wieku, że nie potrafi powstrzymać potrzeb fizjologicznych, to nie powinien chodzić do banku. I ten człowiek wobec 50 osób musi to przetrwać.
Takie szydzenie, wyśmiewanie, przemoc wobec osób starych są wstydliwą częścią życia społecznego. Wyciągamy to na światło dzienne. Zrobiliśmy szereg regionalnych konferencji, debat na ten temat. I muszę powiedzieć z dumą - jeżeli mogę pochwalić mój zespół - że nasze działania doprowadziły nawet do pewnej zmiany frontu w Agencji Praw Podstawowych, która dzięki nam będzie mocniej podkreślała prawa osób starszych i niepełnosprawnych. Wkrótce przybędzie delegacja ombudsmana Szwecji. Pani ombudsman jest bardzo zainteresowana działaniami na rzecz osób starszych.
Działania dotyczą też mniejszości. Nikt w Polsce nie powinien być upokarzany, wyszydzany, ośmieszany. Nikt nie powinien - na przykład policja - odmawiać pomocy tylko dlatego, że ktoś jest odmiennej orientacji seksualnej albo że nie mówi w języku polskim, takie osoby trzeba otaczać opieką. Współpracujemy w tym zakresie z policją. Muszę powiedzieć, że w przeciwieństwie do pewnego kryzysu w relacji z Prokuraturą Generalną, o czym chętnie powiem, jeżeli będą takie pytania, policja i Służba Więzienna, przy różnych krytycznych naszych uwagach, współpracują z nami bardzo konstruktywnie. Jeżeli chodzi o policję, widzę w tym zakresie poważny postęp.
Oczekuję również postępu w sprawach dramatycznych, tzn. sprawach cudzoziemców, zwłaszcza dzieci cudzoziemców przetrzymywanych w warunkach więziennych. Działo się to przy całkowitej obojętności naszego społeczeństwa. Po bardzo burzliwym zebraniu u ministra spraw wewnętrznych nastąpi - jeżeli te ustalenia zostaną dotrzymane - ogromna poprawa, chociaż ciągle fundamentalnie sprzeciwiam się detencji dzieci, czyli przetrzymywaniu dzieci w warunkach pozbawienia wolności. Oczywiście nie jestem zwolennikiem wypuszczania ich do domów dziecka funkcjonujących na wolności, a zatrzymywania rodziców, rozdzielania małych dzieci z rodzinami, nie, ale uważam, że nie ma potrzeby i nie ma w Polsce możliwości, żeby pierwszymi rzeczami, które będą pamiętały malutkie dzieci, były spacerniak, krata i na tym betonowym spacerniaku jedna smutna huśtawka, a takie widoki można było dostrzec. Po prostu Polska ze swoją historią nie może sobie na to pozwolić.
Jeżeli mówimy o naszej historii, to chciałabym przejść do bardzo ważnego apelu, Wysoka Izbo. Wspólnie z muzeum Auschwitz patronowałam konkursowi: co dziś wiem o Auschwitz. Zgłoszone zostały wspaniałe eseje młodych ludzi, ale 300 prac miało treść następującą: O Auschwitz nic nie wiedziałem. Pojechałem, bo obiecali nam, że potem pójdziemy do McDonalda. Kiedy zwiedziłem muzeum Auschwitz, nikt z naszej klasy nie chciał już iść do McDonalda. To tylko przykład. Wyniki tego konkursu, dyskusje z laureatami, sytuacje, w których młody człowiek z wytatuowaną na piersiach swastyką idzie złożyć kwiaty na grobach Armii Krajowej i jest przekonany, że jedno z drugim zupełnie się nie kłóci - to wszystko skłania mnie do wniosku i do apelu, który przedkładam panu marszałkowi, aby dokonać takich zmian w prawie, by każde dziecko w Polsce, każda osoba należąca do grupy młodzieży przynajmniej raz w życiu odwiedziła miejsce pamięci. W ramach urzędowej listy ministra kultury, na której jest 59 miejsc pamięci, nie trzeba będzie ze Szczecina podróżować do muzeum Auschwitz - Stutthof jest bliżej. Nie trzeba z Wrocławia jeździć do Auschwitz - Gross-Rosen, czyli Rogoźnica, jest bliżej. To jest najlepsze szczepienie przeciw książkom typu ˝Jak pokochałem Adolfa Hitlera˝, które miewamy obecnie w wykonaniu młodszego pokolenia.
Zwróciłam się do prezydenta Wrocławia, aby objął opieką najbliższy były obóz koncentracyjny poza granicami kraju - były obóz koncentracyjny muzeum - w związku ze zdarzającymi się historiami typu: polskie obozy koncentracyjne. Chodzi o Buchenwald.Prezydent Wrocławia obiecał mi, że odbędzie wyprawę z młodzieżą właśnie do Buchenwaldu. Jednak moja korespondencja z panią minister Szumilas skłania mnie do wniosku, że tu jest potrzebna podstawa ustawowa, żebym nie usłyszała, że to jest niemożliwe w obecnym stanie prawnym.
Parlament węgierski uchwalił, stało się to już po mojej propozycji złożonej publicznie, że każdy uczeń węgierski będzie musiał raz w życiu pójść do Muzeum Auschwitz. Nie wspomnę już o państwie Izrael. A nas na to nie stać? To jest absolutnie podstawowa sprawa, abym nie musiała słuchać dramatycznych opowieści byłych więźniów Mauthausen-Gusen, z którymi spotykam się tradycyjnie na Wigilii i którzy mówią mi z goryczą, że na obchodach w Mauthausen-Gusen zawsze jest co najmniej 5 tys. włoskiej młodzieży, są Grecy, są młodzi Niemcy, tylko nie ma młodych Polaków. Bardzo się cieszę, że pan prezydent Komorowski był w tym roku w Mauthausen-Gusen po raz pierwszy i mam nadzieję, że to będzie pewna praktyka. Parlament może zrobić naprawdę wiele.
Wysoka Izbo, po raz pierwszy sygnalizowałam panu prokuratorowi generalnemu, że dzieje się coś niedobrego, kiedy prokurator z Myślenic, to jest 20 km od Muzeum Auschwitz, zupełnie nie wiedział, co to za ciekawy znak ta swastyka, i zażądał na ten temat ekspertyzy, która naraziła państwo polskie na koszty. Pan prokurator generalny wówczas odpowiedział mi, że nic nie może zrobić w tej sprawie. Ja poprosiłam, żeby zorganizował wyjazd prokuratorów do Auschwitz chociażby dla uczczenia pamięci prokuratorów i członków wymiaru sprawiedliwości, którzy zginęli w hitlerowskich, w niemieckich obozach koncentracyjnych. Nie doczekałam się. A diagnoza moja była słuszna. Usłyszałam, że to jakiś pojedynczy wybryk. Potem była sprawa Białegostoku. To znaczy, że coś jest nie w porządku z rekrutacją, jeżeli tam są osoby bez podstawowej wiedzy ogólnej. Ja nie wiem, jakich potrzeba ekspertyz, żeby mieszkając 20 km od Oświęcimia, zastanawiać się, co to jest, nie słyszeć nigdy o swastyce, o hitlerowskim programie wyniszczenia polskiej inteligencji i o Holokauście. Co to jest?
Te miejsca pamięci to nie są tylko miejsca zbrodni hitlerowskiej. Mnie chodzi o wszelkie miejsca pamięci. Tu chodzi o zbrodnie stalinowskie, tu chodzi o te zbrodnie, w których występowano przeciwko prawom człowieka, przeciwko wolności, w których naruszono podstawowe prawa człowieka, mnie chodzi też o inne byłe obozy koncentracyjne, które były głównie miejscami Holokaustu, o Treblinkę, o Sobibór, o inne miejsca. Każda szkoła będzie miała blisko. Ale oczywiście trzeba to zrobić mądrze, nie w sposób niemądry, narzucany, ale w taki sposób, który pozwoli bezpośrednio dotknąć problemu.
Chociaż nie mam już czasu na mówienie o działaniach na rzecz praw mniejszości narodowych w Polsce, to powiem, że robimy w tej sprawie dużo, komisja do spraw imigrantów zajmuje się nowymi przybyszami. Bardzo chciałabym podziękować, bo trzy komisje ekspertów, które udało się stworzyć, to są komisje skupiające fantastycznych ekspertów. Oni pracują społecznie, bo nie jestem w stanie zapłacić za ich pracę z powodów budżetowych. Stworzyli oni monografię dotyczącą rekomendacji dla organów państwa w zakresie praw osób starszych, w zakresie praw imigrantów i w zakresie praw osób niepełnosprawnych, dla których w dalszym ciągu najważniejszym problemem jest prawo dostępu do pracy i prawo osób, rodziców dzieci niepełnosprawnych do zapewnienia godnych warunków wychowania tych dzieci. Oni nie chcą oddawać tych dzieci do ośrodków państwowych, dlatego my jako państwo musimy stworzyć takie warunki, aby opieka była możliwa.
Dziękuję za wszelkie dobre doświadczenia we współpracy z paniami i panami posłami, bo otrzymuję od parlamentu naprawdę wiele wspaniałych sygnałów, posłowie potrafią ujmować się za skrzywdzonymi obywatelami w ścisłej współpracy z nami. Jeżeli mogłabym powiedzieć o tym krytycznie, to wskazałabym, że nie ma publikacji Sejmu, która by to pokazywała, która pokazałaby tę stronę państwa działalności. Nie ma publikacji zatytułowanej np. ˝Posłowie Rzeczypospolitej w obronie praw i wolności obywatelskich˝. Chętnie przyczynię się do powstania takiej publikacji. Jeżeli parlament nie będzie pokazywał swojej działalności... Ja nie mówię tu o pracy komisji praw człowieka, z którą mamy znakomite kontakty i której przewodniczącym bardzo dziękuję. Tyle że parlament ma bardzo niskie poparcie społeczne, co może się przełożyć nawet na agresję wobec parlamentu niezależnie od partii i klubu parlamentarnego. Mówię to z troską jako osoba, która 8 lat spędziła w tej sali i wie, jak często jest to niewdzięczna i niedostrzegana praca. To powinno być troską wszystkich klubów. Praca parlamentu często jest wyszydzana, wyśmiewana, nie jest dostrzegana na zewnątrz, ale również przez państwa nie jest ona promowana, nie pokazuje się sukcesów parlamentu jako całości. I o to się zwracam do pana marszałka. Rozmawiałam też w tej sprawie z Prezydium Sejmu. Ja widzę duży wzrost poziomu agresji społecznej i obawiam się tego, żeby to się nie przełożyło na agresję wobec parlamentarzystów, a nikt nie będzie pytał, kto z jakiego jest ugrupowania.
Parlament jest podstawą naszej wolności. To do państwa się zwracam o zmianę tych przypisów prawnych, które zmiany wymagają, i o pomoc i opiekę nad rzecznikiem praw obywatelskich tak znakomitą jak do tej pory bardzo proszę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)