RPO: dlaczego KRRiT nie upomina się o wykonanie wyroku TK ws. pominięcia jej w powoływaniu władz TVP i PR?
- Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie wypełnia obowiązków: nie stoi na straży pluralizmu i wolności słowa w mediach publicznych
- Praprzyczyną problemów wokół mediów publicznych jest zignorowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 r. Wbrew temu wyrokowi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nadal jest pomijana przy powoływaniu i odwoływaniu władz mediów publicznych. Robi to nowy organ - Rada Mediów Narodowych
- - Dziwi mnie, że to ja muszę się upominać o wykonanie tego wyroku, a nie sama Krajowa Rada – mówił Adam Bodnar podczas spotkania w Senacie na temat sytuacji w TVP i Polskim Radiu
Rzecznik Praw Obywatelskich wziął udział 3 lutego 2020 r. w posiedzeniu senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Tematem spotkania było „prawo do rzetelnej informacji a media publiczne”.
Adam Bodnar przypomniał o wyroku TK, wydanym 13 grudnia 2016 r. z wniosku RPO i grupy posłów. Trybunał (z sędzią Markiem Zubikiem jako sprawozdawcą) uznał wtedy niekonstytucyjność przepisów wyłączających KRRiT z powoływania władz spółek TVP i PR. Na mocy tzw. małej noweli ustawy medialnej z grudnia 2015 r. skrócono kadencje władz mediów publicznych.
- To wyrok, który obowiązuje, a do dziś nie został wykonany – podkreślał Adam Bodnar. - Mówię o tym, bo to jest praprzyczyna wszystkich kłopotów. Ukształtowano obecny model mediów publicznych, powołując Radę Mediów Narodowych, która całkowicie wyłącza kompetencje KRRiT.
W ocenie RPO wygląda na to, że wszyscy przyzwyczaili się do tego złamania prawa, skoro wyrok został zignorowany. Adam Bodnar przypomniał swe wystąpienia w tej sprawie. – Dziwi mnie tylko, że to ja muszę się o to upominać, a nie sama Krajowa Rada – powiedział rzecznik. Dodał, że być może Senat weźmie na siebie przygotowanie odpowiedniego projektu – RPO planuje takie wystąpienie do Marszałka Senatu.
Od 2016 r. RPO na bieżąco reaguje na różne wydarzenia w mediach publicznych, które są monitorowane z punktu widzenia wolności słowa i pluralizmu. Rzecznik występował m.in. w sprawach
- zwolnień dziennikarzy z TVP i PR, np. działacza związkowego w „Trójce” i dziennikarza Jerzego Sosnowskiego. Sąd pracy uznał bezprawność jego zwolnienia w procesie, do którego przyłączył się RPO;
- materiałów „Wiadomości” TVP po śmierci Pawła Adamowicza, domniemanej tzw. „czarnej listy” w TVP, czy odmowy emisji spotu „Polska to chory kraj”;
- sposobu relacjonowania w mediach publicznych kampanii wyborczych.
Więcej uwagi Adam Bodnar poświęcił przypadkom, w których KRRiT nie przedstawiła własnego stanowiska, lecz ograniczyła się jedynie do prośby do nadawcy publicznego o wyjaśnienia:
Rada Języka Polskiego opracowała kompleksowy raport na temat tzw. pasków informacyjnych „Wiadomości” TVP”. Uznała, że mogą one prowadzić do nierzetelnego przekazu i trudno odróżnić w nich informację od komentarza. Efektem jest niespełnienie obowiązku TVP dostarczenia odbiorcom rzetelnej informacji.
Tymczasem raport nie skłonił KRRiT do tego, by się nim zająć. Rada dostrzegła zaś „,mankamenty metodologiczne” raportu oraz nieporównanie w nim TVP z przekazami innych nadawców. KRRiT poprosiła o stanowisko w sprawie prezesa TVP, który z raportem się nie zgodził.
- Wskazuję na to, ponieważ nie może być tak, że mamy organ upoważniony ustawowo do pewnych działań, a potem inny organ konstytucyjny nie traktuje tego poważnie – oświadczył Adam Bodnar.
Przyznał, że miał też nadzieję na gruntowną analizę KRRiT po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wcześniejszych przekazów TVP na tego temat. Przewodniczący KRRiT poinformował jednak, że „takie badanie nie jest przewidziane”.
Podobnie wyglądała sprawa listów z obelgami i groźbami pod adresem prezydentki Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, których część odnosiła się do treści wiadomości z TVP. Tu również nie było należytej reakcji KRRiT.
W ocenie Adama Bodnara nie jest to dobra praktyka ze strony konstytucyjnego organu państwa. Przecież KRRiT po to ma cały aparat urzędniczy, żeby samodzielnie analizować i badać przekaz TVP, a nie tylko ograniczać się do prośby do nadawcy o wyjaśnienia i się nimi zadowalać.
Podczas spotkania w Senacie przedstawiono kilka raportów nt. mediów publicznych, m.in. „Media publiczne 2015-2019. Studium upadku. Co dalej?”, przygotowany pod redakcją m.in. Krzysztofa Lufta i Jana Dworaka. Zaprezentowano też raport Fundacji Batorego o mowie nienawiści i pogardzie w mediach tradycyjnych i internecie.
O mechanizmach nienawiści w polityce, która zawsze w niej była obecna, mówiła europosłanka Magdalena Adamowicz - Dziś swoim zasięgiem dotyka ona jednak coraz więcej osób, a rządzący używają jej jako narzędzia utrzymywania władzy – oceniła.
Wnioski komisji
Po dyskusji komisja zajęła stanowisko, w którym za niedopuszczalne w mediach publicznych uznała m.in.:
- zastępowanie obiektywnej i uwzględniającej różnorodność opinii informacji przekazami wartościującymi i sprzyjającymi wyłącznie interesom partii rządzącej;
- akceptację i budowanie przekazów dzielących Polaków oraz wprowadzających elementy mowy nienawiści wobec konkretnych grup społecznych i osób;
- rażący brak bezstronności i obiektywizmu, zwłaszcza w czasie kampanii wyborczych i okresach je poprzedzających;
- brak odpowiedzialności za wagę i znaczenie słów napędzających mowę nienawiści w mediach społecznościowych i w przestrzeni publicznej;
- lekceważenie ogólnie przyjętych norm społecznych i zasad odpowiedzialnego dziennikarstwa.
Komisja zaapelowała do władz i pracowników mediów publicznych o przywrócenie rzetelności w programach informacyjnych; do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - o wprowadzenie właściwego nadzoru i reagowanie na opisane praktyki, a do Rady Mediów Narodowych - o ocenę pracy władz mediów publicznych oraz o zmianę władz TVP i Polskiego Radia odpowiedzialnych za złe praktyki.