Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Policjant to nie listonosz sanepidu. Skuteczna interwencja prawna RPO na korzyść obywatelki

Data:
  • Pani Eliza została ukarana przez sanepid 6 tys. zł kary za naruszenie obowiązku kwarantanny po powrocie ze Szwecji od córki
  • Decyzję tę przyniósł jej… policjant. Przestraszona wysokością kary, emerytka odmówiła przyjęcia przesyłki
  • Potem sanepid potwierdził nałożenie kary, ale odmówił wysłania jej egzemplarza decyzji, żeby mogła się z nią zapoznać
  • A gdy pani Eliza napisała odwołanie, stwierdzono że złożono je po terminie
  • Po interwencji RPO sąd administracyjny orzekł, że sanepid musi odwołanie rozpatrzyć, bo policjant nie był uprawniony do doręczenia decyzji  

Pani Eliza wróciła z Norwegii, gdzie przez 3 miesiące opiekowała się córką i nowo narodzoną wnuczką. Na granicy w Świnoujściu dowiedziała się, że musi odbyć kwarantannę z powodu wjazdu do kraju. 

Nie zatrzymywana następnie przez nikogo, dotarła do domu. Pani Eliza mieszka na południu Polski, wielokrotnie zmieniała więc środek transportu na całej trasie. 

W drugim dniu kwarantanny panią Elizę kontrolnie odwiedził policjant. Nie poinformował jej jednak o tym, jak przestrzegać kwarantanny. Dla Pani Elizy było to szczególnie ważne, ponieważ nie rozumiała całej sytuacji – w końcu, mimo, że była „źródłem zagrożenia epidemicznego”, pozwolono jej przemierzyć cały kraj różnymi środkami lokomocji.

Nikt ze służb sanitarnych czy porządkowych nie zaproponował rozwiązania bezpieczniejszego dla otoczenia. Nikt się też tym nie zainteresował.

Pewnego dnia pani Eliza dowiedziała się, że jej bliska sąsiadka jest chora. Postanowiła więc wpaść do niej z prowiantem, złożonym z tego, co znalazła w lodówce. Nie wiedziała, że na kwarantannie nie wolno jej w ogóle wychodzić z domu, nawet na 10 kroków. 

W drodze powrotnej pani Eliza znowu natknęła się na policjanta, który oświadczył jej, że naruszyła kwarantannę, z czym wiąże się odpowiedzialność prawna. Zapowiedział, że o wszystkim zawiadomi sanepid.

Po kilku dniach policjant wrócił do pani Elizy z przesyłką, która – jak powiedział – zawierała decyzję sanepidu o nałożeniu kary administracyjnej w wysokości 6 tys. zł. Dla pani Elizy była to kwota astronomiczna, kilkukrotność jej skromnej emerytury. Przestraszona, odmówiła wzięcia przesyłki. Policjant odnotował to w protokole.

Zaniepokojona pani Eliza zadzwoniła do sanepidu. Pracownik inspekcji potwierdził nałożenie kary, ale odmówił wysłania jej egzemplarza decyzji, żeby mogła się z nią zapoznać.  Pani Eliza, rada nie rada, napisała odwołanie od decyzji. Sanepid Wojewódzki stwierdził jednak, że odwołanie złożono po dopuszczalnym terminie.

W sprawę zaangażował się Rzecznik Praw Obywatelskich. Analizując całą sprawę, stwierdził, że nie może być mowy o uchybieniu terminu, gdyż w świetle prawa, decyzja o karze w ogóle nie została pani Elizie doręczona. 

Zgodnie z przepisami procedury administracyjnej, aby organ administracji publicznej (jakim jest Inspektor Sanitarny) mógł posłużyć się innym organem (np. policjantem) jako doręczycielem, konieczne jest odnalezienie w przepisach prawa specjalnego upoważnienia do takich czynności. 

W polskim systemie prawnym brak zaś przepisu upoważniającego funkcjonariuszy do doręczania decyzji administracyjnych (jakichkolwiek, nie tylko tych o karach sanepidu) w imieniu innego organu. Konkluzja jest jasna – policjant nie może pełnić funkcji listonosza dla sanepidu.

Rzecznik stwierdził też, że w takiej sytuacji dochodzi do swoistego konfliktu interesów: z oczywistych względów policjant - zawiadamiający sanepid o naruszeniu obowiązku podlegającego karze administracyjnej - jest zainteresowany skutecznym ukaraniem.

Wojewódzki sanepid nie zgodził się z tymi argumentami. Sprawa dotarła więc do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie na skutek skargi RPO. A sąd przyznał mu rację. Sanepid musi się bowiem zająć tym, co pani Eliza już złożyła.

Sąd stwierdził, że: „przepisy prawa pozwalają organowi doręczać decyzje (postanowienia) administracyjne przy pomocy innych "upoważnionych" organów tylko wtedy, gdy to "upoważnienie" wynika z konkretnych przepisów prawa. Skoro decyzja została przekazana skarżącej przez funkcjonariusza Policji na podstawie wewnętrznych ustaleń pomiędzy Głównym Inspektorem Sanitarnym a Komendantem Głównym Policji, to decyzja ta nie weszła do obrotu prawnego, a wniesione odwołanie było niedopuszczalne z tego powodu i organ odwoławczy powinien nakazać ponowne, prawidłowe doręczenie”.

Sąd zauważył również, że: „Organy powinny mieć świadomość, że skoro wymagają od obywateli zachowania zgodnego z prawem, to ich postępowanie również powinno być zgodne z przepisami. Ukaranie karą porządkową samo w sobie nie zmierzało do wprowadzenia środków zabezpieczających przed stanem epidemii”.

V. 565.301.2020

Autor informacji: Dyrektor Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Łukasz Starzewski
Data:
Operator: Łukasz Starzewski