Realne prawo do obrony gwarantuje dyrektywa UE, której nie wprowadzono do polskiego prawa. RPO pisze do premiera
- Rzecznik Praw Obywatelskich ponownie upomina się o zagwarantowanie każdemu podejrzanemu prawa do efektywnego i swobodnego kontaktu z adwokatem - na jak najwcześniejszym etapie postępowania
- O realizacji tego prawa mówi dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/48/UE. Powinna była ona zostać wprowadzona do polskiego prawa do listopada 2016 r., co nie nastąpiło
- Wystąpienie w tej sprawie Adama Bodnara z czerwca 2017 r. do Ministra Sprawiedliwości pozostaje bez odpowiedzi – dlatego rzecznik wystąpił do Prezesa Rady Ministrów
Adam Bodnar w wystąpieniu do premiera Mateusza Morawieckiego podkreślił, że zgodnie z dyrektywą prawo dostępu obrońcy do osoby podejrzewanej powinno być zagwarantowane jak najszybciej po jej zatrzymaniu. Decyzję prokuratora o jej przesłuchaniu bez udziału obrońcy można byłoby zaś zaskarżać do sądu. Konsekwencją uznania zaś przez sąd niezasadnego ograniczenia prawa do obrońcy powinna być niedopuszczalność dowodowego wykorzystania wyjaśnień złożonych bez jego udziału.
Czego dotyczy dyrektywa
Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/48/UE dotyczy prawa dostępu do adwokata w postępowaniu karnym i w postępowaniu dotyczącym europejskiego nakazu aresztowania, a także prawa do poinformowania osoby trzeciej o pozbawieniu wolności i prawa do porozumiewania się z osobami trzecimi i organami konsularnymi w czasie pozbawienia wolności. Zgodnie z jej zapisami powinna ona być wprowadzona do krajowego porządku prawnego do 27 listopada 2016 r. Tymczasem do dziś nie przyjęto żadnych aktów normatywnych mających na celu wykonanie tego obowiązku - wskazuje rzecznik w piśmie do premiera.
Niewprowadzenie dyrektywy w praktyce może oznaczać jej bezpośrednie stosowanie przez sądy - w miejsce sprzecznych z nią przepisów. Możliwe jest też podważanie legalności czynności procesowych, przeprowadzonych w postępowaniu przygotowawczym, a sprzecznych z wymogami dyrektywy.
O prace nad implementacją dyrektywy RPO pytał w styczniu 2017 r. Ministra Sprawiedliwości. Minister w lutym 2017 r. odpowiedział, że po analizie stwierdzono, iż obecnie obowiązujące prawo polskie w pełni odzwierciedla postulaty dyrektywy. W wystąpieniu generalnym do ministra z 7 czerwca 2017 r. RPO wyraził wątpliwości co do zgodności uregulowań karnoprocesowych z przepisami dyrektywy. Do dziś nie wpłynęła odpowiedź. Dlatego Adam Bodnar przedstawił swe uwagi premierowi.
Co powinno się zmienić w związku z dyrektywą
Dyrektywę stosuje się do podejrzanych lub oskarżonych od chwili poinformowania ich o tym przez właściwe organy. Z dyrektywy wynika, że status podejrzanego i związane z nim prawo do adwokata przysługuje również świadkowi, który w toku przesłuchania zaczyna dostarczać informacji obciążających siebie. Wtedy należy natychmiast przesłuchanie zawiesić, aby umożliwić osobie przesłuchiwanej skorzystanie z pomocy adwokata.
Zgodnie zatem z dyrektywą, prawo dostępu do obrońcy powinno przysługiwać od najwcześniejszego momentu: oskarżonemu; podejrzanemu w związku z przesłuchaniem w tym charakterze, czynnością jego okazania i udziałem w oględzinach i eksperymencie procesowym; podejrzanemu, który został pozbawiony wolności w związku z zarzutem popełnienia przestępstwa; osobie podejrzanej, która została zatrzymana oraz osobie podejrzanej w związku z czynnością jej okazania lub jej udziałem w czynności oględzin lub eksperymentu procesowego.
Przepisy polskiego Kodeksu postępowania karnego w ogóle nie regulują kwestii obecności adwokata osoby podejrzanej podczas czynności z jej udziałem. Wątpliwości RPO budzi też brak precyzyjnego uregulowania możliwości przeprowadzenia przez podejrzanego konsultacji z obrońcą przed pierwszym przesłuchaniem. Wynikająca z Kpk konieczność niezwłocznego przesłuchania podejrzanego po ogłoszeniu mu postanowienia o zarzutach - przy braku podstaw prawnych umożliwiających odbycie konsultacji z obrońcą przed przystąpieniem do przesłuchania - stanowi naruszenie wynikającego z dyrektywy prawa dostępu do adwokata "przed przesłuchaniem” - podkreśla rzecznik.
Dyrektywa gwarantuje poufność kontaktów podejrzanego lub oskarżonego z adwokatem lub radcą prawnym zarówno w czasie spotkań, jak i prowadzenia korespondencji, rozmów telefonicznych oraz innych form porozumiewania się. Czasowe odstępstwa od tego możliwe są tylko z ważnych powodów. Kpk przewiduje zaś możliwość zastrzeżenia nadzoru porozumiewania się osoby podejrzanej lub oskarżonego z obrońcą. Brak implementacji dyrektywy w tym zakresie jest równoznaczny z pozbawieniem się przez prawodawcę możliwości wprowadzenia czasowych ograniczeń w dostępie do adwokata.
Rzecznik widzi także konieczność zachowania wymagań dyrektywy przez określenie w prawie, że przesłuchanie bez udziału obrońcy następuje na mocy postanowienia prokuratora, na które podejrzanemu przysługuje zażalenie do sądu. Należałoby również określić konsekwencje uznania przez sąd, iż niezasadnie ograniczono prawo podejrzanego do dostępu do obrońcy. Byłaby nią przede wszystkim niedopuszczalność dowodowego wykorzystania wyjaśnień złożonych pod nieobecność obrońcy - proponuje RPO. Celowe wydaje się również określenie minimalnego i maksymalnego czasu, na jaki dopuszczalne byłoby wstrzymanie czynności w oczekiwaniu na obrońcę.
RPO zwraca również uwagę na brak sądowej kontroli postanowień prokuratora o zastrzeżeniu kontroli korespondencji, o zastrzeżeniu jego obecności podczas spotkania zatrzymanego z adwokatem oraz decyzji zatrzymującego o zastrzeżeniu jego obecności podczas spotkania zatrzymanego z adwokatem. Na te decyzje powinno przysługiwać zażalenie do sądu – jak wskazuje dyrektywa.
Ponadto uzasadnione byłoby doprecyzowanie obecnych przepisów poprzez wskazanie, że zatrzymany może kontaktować się z adwokatem także korzystając z aparatu telefonicznego. Dziś - w zależności od zaplecza techniczno-organizacyjnego bądź stanowiska np. policji, która zatrzymała podejrzewanego - możliwość realizacji prawa do kontaktu z adwokatem nie jest identyczna. Zatrzymaniu towarzyszy niepewność i presja psychiczna, wobec czego dana osoba jest niezdolna do właściwej i rzetelnej oceny swego położenia. Dlatego potrzebuje ona pomocy podmiotu niezależnego od organu dokonującego zatrzymania - który dobrze poinformuje ją o prawach i obowiązkach i któremu będzie mogła zaufać.
Rzecznik wskazuje także, iż nie wdrożono postanowień dyrektywy o obowiązku poinformowania osoby podlegającej europejskiemu nakazowi aresztowania o prawie ustanowienia adwokata w państwie członkowskim wydającym nakaz. Nie przewidziano również przepisów pozwalających na efektywne skorzystanie z prawa do ustanowienia adwokata w państwie wydania nakazu.
Prośba do premiera o zajęcie się sprawą
RPO zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości o odniesienie się do tych uwag i rozważenie działań legislacyjnych. - Pomimo wagi przedstawionego problemu do chwili obecnej nie otrzymałem odpowiedzi w tej sprawie – napisał Adam Bodnar do premiera. Przypomniał, że zgodnie z ustawą o RPO organ lub instytucja, do których skierowano wystąpienie, obowiązane są bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 30 dni, poinformować rzecznika o działaniach lub zajętym stanowisku.
- Udzielenie RPO powyższych informacji jest obowiązkiem prawnym i niedotrzymanie ustawowego terminu, z przyczyn nieuzasadnionych nie powinno mieć miejsca w demokratycznym państwie prawnym. Dlatego też z ubolewaniem przyjmuję brak odpowiedzi Ministra Sprawiedliwości na moje wystąpienie - głosi pismo. Dlatego Adam Bodnar poprosił premiera o osobiste zainteresowanie się problemem.
RPO od dawna wskazuje na braki systemowe
W Polsce nadal nie istnieje system zapewniający obrońcę każdemu, kto zostanie zatrzymany. O zagwarantowanie tego prawa zgodne ze standardami europejskimi RPO ubiega się od dawna. Kwestia ta była przedmiotem jego wystąpienia do Ministra Sprawiedliwości z 18 kwietnia 2017 r. Według RPO gwarancja kontaktu każdej osoby zatrzymanej z obrońcą już od samego początku zatrzymania byłaby skutecznym mechanizmem chroniącym zatrzymanych przed torturami i nieludzkim traktowaniem ze strony funkcjonariuszy. Ponieważ RPO nie otrzymał na to odpowiedzi, złożył skargę do Prezesa Rady Ministrów.
Natychmiastowego dostępu do adwokata nie miał m.in. Tomasz Komenda. Według mediów przyznał się do winy tylko raz - podczas przesłuchania na policji. Nigdy więcej nie powtórzył tych słów. Tłumaczył potem, że przyznał się, bo został dotkliwie pobity. Gdyby miał od początku adwokata, nie mogłoby do tego dojść.
II. 5150.9.2014