Nie zapominajmy o Konstytucji. Odzyskajmy jej znaczenie także dla kultury - Adam Bodnar na Kongresie Kultury
- Odzyskajcie Państwo dla kultury i dla Waszej debaty naszą Konstytucję. Jeśli mamy wyciągnąć wniosek z debaty, jaka w Polsce toczy się prawie od roku w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, to taki, że Konstytucja nie jest od tego, by stała na półce! – powiedział Adam Bodnar, który 7 października na obywatelskim Kongresie Kultury w Warszawie wziął udział w panelu „Instytucja kultury bez przemocy”.
Temat panelu tak przedstawił jego inicjator i uczestnik Artur Żmijewski:
„Zbyt często się zdarza, że instytucje kultury w Polsce: muzea, teatry, galerie itd. są zarządzane w sposób przemocowy. Niewłaściwie bywają traktowani i pracownicy tych instytucji, i twórcy. Najczęstszy rodzaj przemocy to nierespektowanie praw pracowniczych, praw twórców, niska kultura porozumiewania się, niska kultura prawna. Często się zdarza, że własnych praw nie respektuje kadra kierownicza. Celem jest uwolnienie instytucji kultury od przemocy, porozumiewanie się zamiast przekrzykiwania, współpraca zamiast morderczego dla wszystkich konkursu”.
W panelu obok Adama Bodnara i Artura Żmijewskiego wzięli także udział: Agata Adamecka-Sitek (Instytut Teatralny), krytyk sztuki Stach Szabłowski, muzyk i związkowiec Andrzej Załęski (Centrum Sztuki Współczesnej) i Jacek Santorski, psycholog i psychoterapeuta
- Inicjując tę rozmowę wyszliśmy z założenia, że jeśli chcemy tworzyć lepszy porządek świata, to trzeba zacząć od instytucji kultury – powiedział Stach Szabłowski. – Nasze nowoczesne instytucje kultury wyglądają dobrze od zewnątrz, ale relacje w nich budzą wątpliwości. Choć instytucje te promują wartości emancypacyjne, to same nie wcielają ich w swojej wewnętrznej organizacji. Czy zatem warto bronić tych instytucji?
Dwie kategorie przemocy w instytucjach kultury
Artur Żmijewski nie miał wątpliwości, że tak, ale pod warunkiem, że podejmiemy trud zmiany wewnętrznych relacji. O „folwarczno-projektowym” modelu organizacji mówiła z kolei Agata Adamecka. Relacja „folwarczna” (w rozumieniu Andrzeja Ledera) jest odziedziczona po dalekiej przeszłości i ustawia ludzi w relacji pan-poddany. Instytucje kultury są radykalnie hierarchiczne, bez jakichkolwiek narzędzi kolektywnego zarządzania czy przepływu informacji. Od niedawna funkcjonujący i pozornie nowoczesny „model projektowy” czyni zaś pracowników „projektariuszami” – osobami pozbawionymi bezpieczeństwa i stabilności zawodowej, żyjącymi od deadline’u projektu do kolejnego konkursu grantowego. Zadania stawiane ludziom są nie do wykonania i nikt nie liczy obciążenia. To jest praca, która się nie kończy.
- W starciu z pracodawcą nie mamy szans – dodał Andrzej Załęski. – Zasadą jest, że jeśli „pan” instytucji jest dobry, to jest świetnie, a jeśli „pan” jest zły, to jest katastrofalnie.
- Brakuje nam myślenia, że zarządzanie instytucji kultury to tworzenia warunków do pracy zespołowi. Kulturę tworzą ci właśnie ludzie, ale w planowaniu działania instytucji kultury nie ma na to miejsca. Jest budżet, mury i własna wyobraźnia dyrektora. I tyle – dodała Agata Adamecka.
Po co twórcom Konstytucja?
- Kilka tygodni temu rozmawiałem z artystami w Lublinie o roli ludzi sztuki w publicznej debacie. Ważne jest, byśmy zrozumieli nawzajem swój punkt widzenia. Język prawa i odniesienie do wartości konstytucyjnych przydadzą się w tej debacie ludziom kultury - powiedział Adam Bodnar.
Czy Konstytucja może się odnosić do instytucji kultury? Czy są tam wartości, które mają tu zastosowanie?
- Tak. Jest pięć podstawowych wartości: 1) partycypacja, 2) jawność, 3) wolność, 4) podmiotowość, 5) godność – mówił dalej Adam Bodnar. Konstytucja daje język do rozmowy i narzędzia wprowadzania zmiany:
Partycypacja – idea, że mamy prawo współuczestniczyć w zarządzaniu państwem, jest podstawą Konstytucji (art 12, 59 a także art. 35 wskazujący na prawa mniejszości). I to ma się stosować do instytucji kultury. Związki zawodowe powinny uczestniczyć w zarządzaniu instytucją kultury. Z konstytucyjnego punktu widzenia wydaje się zupełnie oczywiste.
Jawność (art 2 i 61) – tu nie chodzi tylko o dostęp do informacji publicznej. Przejrzyste nabory, przejrzysta dokumentacja - to ma być standard demokratycznego państwa prawnego. Powinien być wpisany w działanie instytucji kultury.
Wolność (art 31, 73 oraz art 54) – wolność twórczości artystycznej wpisana jest wprost do Konstytucji (art. 73 ), ale jest tam także wolność korzystania z kultury. Zakaz cenzury prewencyjnej określa z kolei relacje instytucji kultury z instytucjami nadzorczymi.
Podmiotowość (art 65, 66 oraz 32) – Konstytucja wyraźnie wskazuje, że pracownik nie jest po prostu wykonawcą poleceń. „Praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej” - to zapis Konstytucji, który nie może być czczym hasłem. Ale o to, by tak nie było, trzeba zabiegać każdego dnia.
Godność (art 30 i 32) - tę konstytucyjną wartość można z łatwością przełożyć na relacje pracownicze, zwalczanie w sytuacji mobbingu. Ale tu nie chodzi tylko o relacje wewnętrzne, ale o to, jak instytucja wartość godności promuje w całym swym działaniu. Jak realizuje ją w swoje ofercie, w uwzględianiu potrzeb osób z niepelnosprawnościami, w jaki sposób zwraca się do publiczności.
- Instytucje kultury powinny być trendsetterami, bo bez aktywności artystów inni się nie dostosują, nie zauważą istoty problemu. Odzyskajcie Państwo dla Waszej debaty Konstytucję. Jeśli jest jakiś wniosek z tej debaty w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, to taki, że Konstytucja nie jest od tego, by stała na półce. Ona powinna programować nasze myślenie. Choć jasne jest, że zmian nie uzyska się natychmiast – powiedział rzecznik praw obywatelskich.
- To prawda. Nieznajomość Konstytucji, prawa w ogóle, utrwala ten feudalny porządek, bo nie pamiętamy, jakie mamy prawa – mówiła aktorka Alina Czyżewska
- Ale nie możemy zapominać o innym problemie: zarządzający instytucjami kultury, którzy nie znają się na zarządzaniu, a wdrażają po prostu pewne, dosyć zresztą prymitywne wyobrażenia o zachodnich narzędziach korporacyjnych, biznesowych – mówili Stach Szabłowski.
- Bo polska kultura zarządcza jest kulturą folwarczną. Tak działają polskie firmy – wskazał Jacek Santorski. – Zbudowaliśmy „zieloną wyspę” przy pomocy archipelagu folwarków.
Tylko że – zdaniem uczestników spotkania (Mikołaj Iwański) – to jednak anachroniczne myślenie. Czy instytucja kultury musi mieć dyrektora? A może nie?
Anda Rottenberg zwróciła uwagę, że stosowanie demokracji bezpośredniej w instytucjach kultury nie wyjdzie, ona musi być przedstawicielska. Instytucja kultury nie może się bez przerwy konsultować ze wszystkimi środowiskami.
Rekomendacje panelu
Zgodnie z założeniami Kongresu każdy panel kończyć się powinien konkretnymi rekomendacjami. Na koniec spotkania jego uczestnicy zgodzili się na takie rekomendacje:
- praktykowanie świadomego oporu, oddolna samoorganizacja.
- partycypacja czyli podejmowanie decyzji z uwzględnianiem różnych głosów, ale przy braniu odpowiedzialności za decyzje.
- rozszczelnienie instytucji, czyli otwarcie jej na publiczność i twórców.