Adam Bodnar do aplikantów adwokackich: możecie być bohaterami
- Wasza codzienna praca nie będzie tak spektakularna, jak słynne filmy o adwokatach – mówił rzecznik Adam Bodnar podczas ślubowania warszawskich aplikantów adwokackich
- - Ale jeżeli będziecie wierzyli w ideały, praworządność, sprawiedliwość społeczną, Konstytucję, będziecie chcieli nieść pomóc najsłabszym, rozumieli na czym polega istota prawa do obrony, będziecie rzetelni i uczciwi w swojej pracy, to staniecie się bohaterami
- - Najpierw w oczach klientów, później rodziny, następnie kolegów i koleżanek, a następnie być może nawet bohaterami filmowymi - dodał
Rzecznik praw obywatelskich uczestniczył 7 stycznia 2019 r. w uroczystym ślubowaniu aplikantów Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.
Tekst wystąpienia Adama Bodnara
Drodzy Zgromadzeni Goście, Szanowni Państwo, Drodzy Aplikanci i Aplikantki
Chciałbym podziękować za zaszczyt wygłoszenia mowy z okazji Państwa ślubowania. Rzecznika Praw Obywatelskich oraz adwokatów łączy jedno: mamy nie tylko pomagać obywatelom, ale także przy tym opowiadać się za praworządnością i ochroną praw i wolności obywatelskich. Nasza rola ustrojowa jest oczywiście inna, ale bez wątpienia służenie drugiemu człowiekowi swoją wiedzą oraz interweniowanie w obronie jego praw jest tym co jest nam wspólne.
Znajdują się Państwo w szczególnym momencie swojej drogi zawodowej. Wybrali Państwo zawód adwokata. Zawód trudny, wymagający, czasami niewdzięczny, a czasami wręcz niezwykle przykry i stresujący. Ale jednocześnie zawód piękny – tak jak o tym mówił adw. Jacek Trela, Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Już za chwilę na zajęciach na aplikacji adwokackiej, szczególnie tych z etyki adwokackiej, dowiecie się o pięknej historii polskiej adwokatury, o wspaniałych mowach obrończych, o osobach, które ukształtowały wizerunek zawodu.
Ale ponieważ jest to dla Państwa szczególny dzień, to chciałbym się z Państwem podzielić moimi osobistymi fascynacjami. Bo na co dzień moja największa fascynacja to prawo, ale mam także inne miłości. Dla mnie to kino. Zarówno wielka sztuka filmowa, ale także te bardziej masowe produkcje.
Zacznijmy od „Erin Brockovich”. Film oparty na faktach. Sekretarka grana przez Julię Roberts odkrywa masowe zatrucie mieszkańców swojej okolicy oraz zwiększoną liczbę zachorowań na raka. Rodziny piją wodę z kranu, a ona jest skażona rakotwórczymi substancjami. Nawet nie zdają sobie sprawy dlaczego ich dzieci coraz częściej chorują. Erin Brockovich przekonuje swojego szefa adw. Edwarda Masry, który decyduje się pomóc. Rzuca na szalę całą swoją karierę. Dla zasad. Wygrywa. A Erin Brocovich imponuje wszystkim widzom tym, że zna historię każdego klienta na pamięć. Każdego z setek klientów. I w wyniku tzw. class action doprowadza do wielkich odszkodowań. Sama zostaje także później adwokatem.
Albo jeszcze inny film – „Zabić drozda” na podstawie powieści Harper Lee. Atticus Finch, grany przez Gregory’ego Pecka, reprezentuje czarnoskórego mężczyznę oskarżonego o zgwałcenie białej dziewczyny, wbrew społeczności małego miasteczka w Alabamie, wbrew wyrokowi wydanemu przez opinię publiczną. Wierzy, że prawo do obrony do fundament amerykańskiego systemu prawnego.
Kolejny film – “Adwokat” (Civil Action). W filmie tym John Travolta (grający adwokata Jana Schlichtmanna) reprezentje mieszkańców Woburn w stanie Massachusetts. Są oni zatruwani przez lokalną garbarnię, która po kryjomu odprowadzała śmiercionośne odpady do rzeki i jeziora. Adwokat inwestuje prawie cały swój majątek. Przeznacza go na drogie ekspertyzy środowiskowe. Rezygnuje z nieskazitelnych koszul i pięknej kancelarii prawniczej, bo wierzy, że mieszkańcy mają prawo do prawdy. Wygrywa, ale płaci za to ogromną osobistą cenę.
Jeszcze inny film – „Most Szpiegów". Tom Hanks gra w nim prawnika od ubezpieczeń, adwokata Jamesa Donovana. Niespodziewanie dostaje sprawę z urzędu – ma reprezentować radzieckiego szpiega Rudolfa Abela. Nie bez przyczyny to on dostaje sprawę. Jako specjalista od ubezpieczeń miał nie stwarzać zbyt dużych problemów prokuraturze.
Wreszcie postać adw. Dmitriego Selenzeva, który w filmie Andrieja Zwiegancewa „Lewiatan” przyjeżdża do sądu w Murmańsku, aby bronić swojego przyjaciela przed bezprawnym wywłaszczeniem. Wierzy w ideały, ale musi się zmierzyć z machiną całego państwa, służbami specjalnymi, ale także cerkwią prawosławną. Wszyscy marzą o tym, aby przejąć przepiękną lokalizację domu nad samym morzem.
W tych filmach jest wszystko to, co jest piękne w zawodzie adwokata, to co stanowi o istocie tego zawodu.
Są to filmy o samotności – samotności klientów, którzy oprócz adwokata czasami nie mają nikogo innego. Dla szpiega radzieckiego adwokat jest jedynym kontaktem, jedyną osobą, która dostrzega w nim nie tylko szpiega, ale także człowieka.
Są to filmy o kreatywności – łatwo się zgodzić na to, co proponuje prokurator. Łatwo także uznać, że danej sprawy nie można wygrać i odpuścić sobie gruntowne analizy. Łatwo się zgodzić na ugodę czy inne formy polubownego załatwienia sprawy. Ale znacznie trudniej jest szukać kreatywnych rozwiązań. Doprowadzić do pierwszej w historii wymiany szpiegów, choć było się przecież tylko prawnikiem od ubezpieczeń. Ale w ten sposób uchronić dwa ludzkie życia – zarówno radzieckiego szpiega, jak i amerykańskiego, który miał zginąć gdzieś w sowieckich kaźniach.
Są to filmy o uporze. Bo kiedy się wierzy w ideały, to można się daną sprawą zajmować godzinami, tygodniami, miesiącami, latami. Bo sprawiedliwość musi kiedyś zwyciężyć. Nawet jeśli ceną za to jest nasze życie prywatne, czy negatywne życiowe konsekwencje.
Są to filmy o paradoksalnych sprzecznościach. Bo przecież będąc adwokatem, nie zawsze mamy ten komfort, że się z kimś zgadzamy. Trudno się zgadzać z praktykami szpiegowskimi ZSRR, będąc obywatelem USA. Ale będąc obywatelem tego kraju, ale także każdego innego wiemy, że obowiązuje Konstytucja. Ona gwarantuje prawo do obrony, a prawo to przysługuje każdemu, niezależnie od tego co zrobił. Jest niezbywalne, bo wypływa z naszej godności osobistej.
Są to także filmy o przyjaźni. Bo przecież czasami pomagając, szczególnie kiedy reprezentujemy pokrzywdzonych, możemy nawiązać przyjaźń na całe życie. Ale jednocześnie musimy się strzec przed przyjaźnią, zanim sprawa się skończy. Bo jeśli okazujemy za dużo uczuć, to możemy przestać być profesjonalni. Nasze łzy, empatia i poświęcenie nie powinny przesłaniać twardej litery prawa, orzecznictwa sądowego oraz strategii procesowej. A klient nie zawsze musi się z nami zgadzać.
Są to także filmy o omnipotencji państwa. Państwo może zrobić z obywatelem wszystko. Ma do tego aparat władzy. Policję, prokuraturę, służby specjalne, więzienia, areszty, mechanizmy inwigilacji. Państwo może odciąć obywatela całkowicie od świata, od rodziny, od przyjaciół, od mediów. Spowodować, że stanie się przedmiotem presji, będzie miał poczucie osamotnienia i opuszczenia, będzie narażony na szykanowanie przez współosadzonych. Państwo może wręcz takie szykanowanie zaaranżować. Tak długo jak obywatel ma adwokata, to ma jeszcze wtedy kontakt ze światem. To jest prawo, ale też olbrzymi obowiązek ze strony profesjonalnego pełnomocnika. Bo staje się on w którymś momencie jedynym powiernikiem i oknem na świat. Jedynym, który może się w imieniu klienta poskarżyć, złożyć zażalenie, apelację czy zażądać respektowania jego praw.
Są to także filmy o najsłabszych. Bo adwokat ma pomagać w starciu tych, którzy nie mają wiedzy, a także często pieniędzy, w starciach z możnymi tego świata, organami władzy publicznej i korporacjami. Musi być w związku z tym maksymalnie profesjonalny i uczciwy, oddany sprawie.
Są to także filmy o odwadze. Bo adwokat musi się zderzyć nie tylko z aparatem państwa, który nie zawsze szanuje święte prawo do obrony, ale także ze współobywatelami. Bo przecież ulica jest bardzo chętna do głoszenia, że różne „bestie”, „zwyrodnialcy” i „kreatury” nie zasługują na obronę i od razu, nawet bez wyroku, powinny zgnić w kazamatach.
Pomyślą Państwo, że to jakieś historie z filmów z Hollywoodu albo z dalekiej, mroźnej Rosji. Że Polska to inne państwo, a Wasze życie to nie film.
Tymczasem jak się przyjrzymy Polsce, to praktycznie co chwila powstaje materiał na film o prawych, odważnych, oddanych, rzetelnych i bezinteresownych adwokatach. Takich, co to nawet nie myśleli, że będą zajmowali się takimi sprawami. Nie mieli tego w planie, tylko życie ich zaskoczyło. Tak wyszło. Mieli tylko przekonanie co do wiary w ideały.
Czy współczesnym Edwardem Masry nie jest adwokat, który reprezentuje w pozwie zbiorowym tzw. frankowiczów w wielkim procesie zbiorowym? Przeciwko sobie ma wielki bank, który jest w stanie przeznaczać setki tysięcy złotych na profesjonalnych pełnomocników.
Czy współczesnym Atticusem Finchem nie jest ten, który broni w wydawałoby się beznadziejnej sprawie o niewinność, kiedy cała opinia publiczna już kogoś skazała, tak jak skazała swego czasu Tomasza Komendę? A może ten, który stara się reprezentować uchodźców, kiedy rząd prowadzi politykę niewpuszczania żadnego z nich do kraju?
Czy współczesnym Janem Schlichtmannem nie jest adwokat, który gdzieś w okolicach Piły walczy z trującymi środowisko fermami kurzymi czy fabrykami przetwarzania odpadów zwierzęcych? Nie dość, że walczy z możnym przeciwnikiem, to jeszcze nie może liczyć na porządne wsparcie ze strony organów inspekcji środowiska.
Czy współczesnym Jamesem Donovanem (bohaterem „Mostu Szpiegów”) nie jest adwokat, który reprezentuje przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka osobę, która przebywała w polskim więzieniu CIA i była tam poddawana torturom? Przecież o takich sprawach najlepiej zapomnieć i udawać przez lata, że w ogóle się nie wydarzyły.
A może bohaterem polskiego „Lewiatana” jest adwokat, który reprezentuję ofiarę wypadku z udziałem urzędnika państwowego wysokiego szczebla, adwokat, który musi się zderzyć z całą omnipotentną machiną państwa. I się nie poddać, pomimo wielkiej presji. Musi wierzyć, że klient zasługuje na obronę oraz rzetelny proces, nawet jeśli niektórzy politycy już zdążyli rozstrzygnąć, co się zdarzyło i jak należy interpretować wydarzenia. Co więcej, zdążyli już do tego przekonać niektóre media, które jak mantrę powtarzają taką właśnie wersję zdarzeń.
Szanowni Państwo. Wasza codzienna praca nie będzie tak spektakularna, jak te filmy. Ale jestem przekonany, że jeżeli będziecie wypełniali właśnie złożoną przysięgę, jeżeli będziecie wierzyli w ideały praworządności, sprawiedliwości społecznej, w niezależne sądy i niezawisłych sędziów, w siłę Konstytucji i ochrony praw i wolności obywatelskich, jeżeli będziecie chcieli nieść pomóc najsłabszym, rozumieli na czym polega istota prawa do obrony, oraz jeżeli będziecie rzetelni i uczciwi w swojej pracy - to zostaniecie bohaterami.
Najpierw zostaniecie bohaterami w oczach klientów, później rodziny, następnie kolegów i koleżanek z Waszej profesji, później bohaterami dla mediów, a jak Wam się poszczęści, to być może nawet bohaterami filmowymi. To nie my wybieramy nasze role życiowe. To życie za nas wybiera. My musimy być po prostu gotowi, a na gotowość pracujemy każdego dnia.